Iwo
siedziała na kuchennym blacie i rozmawiała przez telefon z Alice, kiedy
zadzwonił dzwonek.
-
Liz, muszę kończyć – powiedziała i ruszyła w stronę drzwi.
-
Książe z bajki przyjechał? – zaśmiała się przyjaciółka po drugiej stronie
linii.
-
Bardzo śmieszne – wymamrotała Iv. – Lecę, miłej zabawy na imprezie.
-
Nawzajem – odrzekła Al.
-
Do zobaczenia – rzuciła na pożegnanie i rozłączyła się.
Iwona
otworzyła i ujrzała opartego o framugę drzwi Kyle’a.
-
Nie wiesz nawet jak miło cię widzieć – prawie wymruczał te słowa i pocałował ją
namiętnie.
-
Jezu – wydusiła z siebie dziewczyna kiedy ich usta się rozłączyły.
Chłopak
uśmiechnął się zadowolony i pogłaskał Iwo po policzku. Zlustrował ją od stóp do
głów i poruszył znacząco brwiami.
-
Wyglądasz pięknie – znów ukazał rząd białych zębów.
-
Dziękuję – spuściła wzrok na podłogę.
-
Idziemy? – spojrzał na zegarek. – Czas nas nagli.
-
Tak, tak – powiedziała. – Wychodzę, bawcie się dobrze! – krzyknęła do mamy i
Adama siedzących najprawdopodobniej w salonie.
Jechali
dokądś samochodem Kyle’a. Iwona znów nie wiedziała gdzie będzie miała miejsce
ich randka, ale liczyła na jakiś romantyczny spacer, na przykład po plaży.
Miała już dosyć jazdy samochodem, ostatnio spędzała w nim godziny. Na myśl o
plaży przypomniał jej się Dan i dzień, w którym się poznali. Uśmiechnęła się na
to wspomnienie. Tyle się tamtego dnia wydarzyło, pomyślała.
-
O czym tak myślisz? – zapytał brązowooki.
-
Wspominam sobie – odpowiedziała wymijająco.
Iv
kompletnie nie wiedziała czemu, ale nie czuła nawet minimalnej potrzeby, żeby
powiedzieć Kyleo’wi o Danielu i ich szybko rozwijającej się przyjaźni.
-
Jak ci minął dzień? – zadał kolejne pytanie chłopak.
-
Dużo się działo – uśmiechnęła się i machnęła ręką. – A tobie?
-
Cały dzień spędziłem na próbie – westchnął i udał smutnego.
-
Ojoj, musiało być ci ciężko – Iwona pogładziła go po dłoni .
-
Yhym – przytaknął i wystawił język.
Rozmawiali
przez kilka minut o próbie Kyle’a. Dziewczyna słuchała z zaciekawieniem jak z pasją w oczach mówił o tym wszystkim. Odniosła wrażenie, że muzyka i
ogólnie ten zespół to całe jego życie.
-
Powiesz mi wreszcie dokąd jedziemy? – poprosiła błagalnie Iwo.
-
Dowiesz się za jakieś 8 minut – mrugnął do niej.
-
OK – fuknęła i złożyła ręce.
Patrzyła
przez okno na drogę. Nie mogła się doczekać aż dojadą na miejsce. Byli w środku
miasta, więc nie miała pojęcia gdzie Kyle ją zabiera, ale pragnienie
romantycznej przechadzki musiało poczekać.
-
Jesteśmy – zakomunikował brązowooki podekscytowanym tonem.
-
Wreszcie! – ucieszyła się Iv.
Chłopak
wyszedł z auta, otworzył jej drzwi i kiedy również stanęła na zewnątrz, złapał
ją w pasie.
-
Mam nadzieję, że ci się spodoba – zaczął – bo to wiele dla mnie znaczy.
-
Powiedz po prostu o co chodzi, bo umrę z ciekawości! – złapała go za ręce.
-
Zabieram ci na mój koncert – uśmiechnął się nieśmiało. – To znaczy nie taki
„mój”, mojego zespołu.
-
Genialny pomysł! – zapiszczała podekscytowana Iwo i pocałowała Kyle’a.
-
To chodź – pociągnął ją za rękę – idziemy na backstage.
-
Wolę zejść na widownię – rzekła dziewczyna. – Oczywiście jeśli to nie problem.
-
Nie, skąd – odpowiedział.
-
To lecę ustawić się w kolejce – ruszyła w stronę drzwi klubu.
-
Em, słońce! – krzyknął za nią brązowooki. – Może bilet się przyda?
-
W sumie to możesz rację – zaśmiała się.
Chłopak
poleciał gdzieś na tyły budynku i wrócił po kilku chwilach z kawałkiem papieru
w ręce.
-
Proszę – wręczył Iv wejściówkę i cmoknął ją w policzek. – Baw się dobrze.
-
Na pewno będę.
-
Po występie czekaj przed klubem.
Dziewczyna
doczepiła się do jakiś ludzi z przodu, żeby nie czekać zbyt długo. Wiedziała,
że to nie fair w stosunku do osób czekających godzinami w tej gigantycznej
kolejce, ale to była wyjątkowa sytuacja. Koniec końców, nie codziennie twój
chłopak zabiera cię na swój koncert w ramach randki, racja? Ktoś powiedziałby,
że to głupie usprawiedliwienie, ale prawda była taka, że Iwona na ogół nie
robiła takich rzeczy, a mimo tego nawet w tamtej chwili nie czuła się z tym ok.
Wreszcie
ochrona zaczęła wpuszczać do klubu. Iwo zostawiła w samochodzie wszystkie
rzeczy, więc weszła do środka nie martwiąc się o torebkę, czy telefon. Dobrze
się bawiła w klubie, poznała kilka osób, niektórym nawet podała swój numer
telefonu. Bardzo podobał jej się supportujący Bastille zespół, ale nie
zapamiętała nazwy.
Band
zgrał ostatni kawałek, podziękowali fanom i zapowiedzieli grupę, dla której
Iwona się tutaj pojawiła.
-
A teraz gorące oklaski dla Bastille! – wykrzyknął organizator.
Tłum
zaczął szaleć, kiedy chłopcy po kolei wchodzili na scenę. Iv oniemiała gdy
zobaczyła Dana stojącego przy mikrofonie. Nie mogła w to uwierzyć. Ta sytuacja
była strasznie dziwna.
Smith
mówił coś, ale ona nic nie zrozumiała, tylko stała z otwartą buzią dalej
niedowierzając. Po kilku chwilach w miarę się otrząsnęła. Postanowiła oddalić
od siebie myśli ich późniejszego spotkania i miło spędzić wieczór.
Razem
z innymi ludźmi przez niemal dwie godziny skakała, tańczyła i krzyczała w
niebogłosy. Nawet znała słowa do kilku piosenek, które kiedyś tam słyszała w
radiu.
Po
koncercie razem z fanami czekała przed klubem na chłopców. Stanęła gdzieś z
tyłu, nie potrzebowała autografów, ani też nie chciała zostać staranowana.
Minęła jakaś godzina i tłum był już bardzo mały, więc Iwona podsunęła się do
zespołu. Kyle ją zauważył, pożegnał się z przybyłymi, powiedział coś do jednego
z członków zespołu i przywołał ją gestem ręki.
-
Jak ci się podobało? – zapytał brązowooki z ciekawością.
-
Było wspaniale, naprawdę! – uśmiechnęła się.
-
Cieszę się, że dobrze się bawiłaś – przytulił ją.
-
Niee! – odepchnęła go. – Żadnych zbliżeń dopóki nie weźmiesz prysznica,
strasznie śmierdzisz.
Chłopak
zaczął się śmiać.
-
Chodź, poznasz resztę.
-
Ok – wymamrotała i spuściła głowę.
Iwo
miała ochotę uciec stamtąd. Nie chciała niekomfortowych sytuacji. Nie miała
jednak innego wyjścia i podążała za Kylem. Na szczęście wszyscy się rozeszli,
więc przynajmniej nikt nie będzie im przeszkadzał.
-
Chłopcy, chłopcy! – krzyknął do nich, żeby zwrócić ich uwagę. – To jest Iwona,
moja.. – zająknął się – dziewczyna.
-
Czeeeść – jeden z nich podbiegł do niej i przytulił. – Jestem Chris, ale mów mi
Woody – przedstawił się.
-
Miło cię poznać – uśmiechnęła się i wygramoliła z jego uścisku. – Znowu te
piękne zapachy.
-
Will – podszedł do niej kolejny chłopak i posłał serdeczny uśmiech.
Dan
stał z tyłu i patrzyła na swoich przyjaciół kolejno witających się z
dziewczyną. Nie bardzo wiedział jak ma się zachować w tej sytuacji i liczył na
jakiś ruch ze strony pozostałych.
-
A ten z tyłu – zaczął Kyle – o tam – wskazał palcem na Smitha – to…
-
Dan – dokończyła za niego Iv. – My się już znamy.
-
Tak – wydukał chłopak i podszedł do niej. – Miło cię widzieć.
-
Ciebie też.
-
Ktoś mi wytłumaczy o co chodzi? – zapytał brązowooki zdezorientowany, ale nie
zły. – Chyba coś mnie ominęło.
-
Poznaliśmy się na moich urodzinach – zaczęła opowiadać Iwona.
-
Okazało, że jestem kuzynem jej najlepszej przyjaciółki, więc zabrała mnie na tą
imprezę – uśmiechnął się nieśmiało – no i tak wyszło.
Zapadła
chwilowa cisza. Iwo z jednej strony czuła się dziwnie, ale z drugiej trochę jej
ulżyło.
-
Ok, rozumiem – rzucił Kyle.
-
Jak to dobrze mieć znajomych w LA, nie? – Dan szturchnął chłopaka w żebra.
-
Tak – zaśmiał się. – No to co, jedziemy do nas na afterparty, prawda?
-
Pewnie! – krzyknął Woody.
-
Nareszcie jakiś dobry pomysł! – klasnął Will. – Potrzebuję piwa.
-
Dan, jedziesz ze mną i Iv? – zapytał Simmons.
-
Ok – wzruszył chłopak ramionami w odpowiedzi.
-
To my najpierw zajedziemy do sklepu – oznajmił Woody. – Dołączymy do was w
hotelu.
-
W porządku – zgodził się Kyle. – Chodźmy – zwrócił się do Iwony i Daniela.
Wsiedli
do samochodu, Dan zajął miejsce z tyłu, dziewczyna z przodu, a Simmons za
kierownicą.
Chłopcy
rozmawiali jak gdyby nigdy nic się nie stało. Iwonie kamień spadł z serca, bo
nie chciała, żeby ta dwójka się pokłóciła z jej powodu. Zastanawiała się jak to
wszystko się poukłada, ale postanowiła pozostawić to przeznaczeniu.
-
A ty? – usłyszała pytanie Dana.
-
Słucham? – zapytała wyrwana z zamyślenia.
-
Ktoś tu znów się zamyślił – wzruszył brwiami. – Pytałem czy tak jak ja jesteś
za pizzą, czy jak Simmons, za chińskim żarciem.
-
Dostosuję się – uśmiechnęła się. - Ale mam wielką ochotę na chipsy!
-
Dobry pomysł! – wykrzyknął Smith. – Zaraz napiszę do Willa.
Dojechali
pod jakiś hotel, w którym zatrzymał się zespół. Budynek był ogromny, przytłaczający
i bardzo jasno oświetlony.
-
Jak ci się podoba? – Kyle objął ją w pasie.
-
Rzadko nocuję w hotelach, więc nie mam porównania, ale za pieniądze na światła
dałoby się wybudować jakiś dom.
-
Ja byłem za wynajęciem mieszkania czy coś, ale chłopcy stwierdzili, że za dużo
do załatwiania – rzucił Daniel i wszedł do budynku.
-
To, że jesteśmy tu przez 2 tygodnie nie zmienia faktu, że to głupi pomysł –
podsumował Kyle, gdy zrównali się ze Smithem. – Poza tym tak jest łatwiej.
-
Jak uważasz – machnął ręką w odpowiedzi.
Iwona
podążała za chłopakami i słuchała ich rozmowy. Kiedy ich trójka szła przez hol,
recepcjonistka rozmarzonym wzrokiem podążała za Danem, poza tym chyba zapomniała
o oddychaniu z wrażenia. On w ogólnie nie zwrócił na nią uwagi i szedł dalej
patrząc przed siebie.
-
Idę wziąć prysznic – poinformował Kyle, gdy weszli do pokoju i udał się do
łazienki.
-
Ok – rzuciła Iv i uśmiechnęła się do niego.
-
Więc? – zaczął niebieskooki.
-
Tak? – odpowiedziała pytaniem na pytanie dziewczyna.
-
Ty i Kyle? – uśmiechnął się, a Iwo miała wrażenie, że dojrzała cień smutku w
tym uśmiechu.
-
Tak wyszło – wymamrotała.
-
Nie mogę uwierzyć w to wszystko – położył się na łóżku i spojrzał na sufit. –
To jest tak cholernie dziwna sytuacja.
Jak ja i Kyle mogliśmy się w ogólnie nie spotkać na tych urodzinach.
Jakim cudem to wszystko tak się skomplikowało. I dalej nie dociera do mnie, że
nie wiedziałaś o zespole i w ogóle – zaczął się śmiać.
-
Nie musisz mi tego tłumaczyć – Iwo położyła się koło niego. – Ja sama się
jeszcze w tym nie odnalazłam, ale mam nadzieję, że jakoś to wszystko ogarniemy.
-
Jasne, ale obiecaj mi jedno – spojrzał Iwonie w oczy. – Nasza przyjaźń,
jakkolwiek miałaby wyglądać, przetrwa. Jesteś jedną z 3 dziewczyn, w których
towarzystwie nie czuje się nieswojo.
-
Ja też bardzo bym chciała, żeby ta znajomość trwała jak najdłużej – posłała mu
szeroki uśmiech. – Ja też świetnie czuję się w twoim towarzystwie .
Leżeli
na tym łóżku przez jakieś 10 minut bez słowa. Dopiero Simmons wychodzący z
łazienki przerwał ciszę.
-
Co za ulga – westchnął.
-
No to teraz moja kolej na prysznic – zakomunikował Dan i zniknął za drzwiami.
-
I jak? Teraz dostanę całusa? – wzruszył brązowooki brwiami i podszedł wolnym
krokiem do Iwo.
-
Skoro już jesteś czysty… - rzekła i podeszła do niego.
Ich
usta złączyły się w pocałunku. Iv po prostu się rozpływała, kiedy Kyle w taki
sposób błądził językiem. Gdy oderwała się od niego, chłopak ją przytulił i
stali tak przez dłuższą chwilę.
-
Iv? – zaczął niepewnym głosem.
-
Hmmm?
-
Naprawdę bardzo cię lubię i chciałbym, żeby to co jest między nami miało szanse
na przetrwanie.
-
Ja też – uśmiechnęła się smutno. – Ale nie wiem jak mamy to ciągnąć skoro
wyjedziesz – siadła na łóżku i spojrzała mu w oczy. – Od naszego pierwszego
pocałunku odrzucałam od siebie myśl o tym, że jesteś tu tylko w trasie i za jakiś czas wyjdziesz, ale dziś sobie
uświadomiłam jak wiele kilometrów nas dzieli i… - przerwała. – Jak ty to sobie
wyobrażasz? Ciężko nam będzie przepływać Atlantyk każdego dnia.
-
Mam nadzieję, że jakoś sobie z tym damy radę – uśmiechnął się smutno i kucnął
przed Iwo.
-
Ile jeszcze będziecie w LA?
-
Do końca tygodnia – westchnął.
-
Czyli 5 dni? – głos jej się załamał.
Iwona
wstała z łóżka i wyszła na balkon.
-
Pojedź z nami w trasę – powiedział Kyle.
-
Co? – dziewczyna odwróciła się i spojrzała na niego jak na idiotę.
-
Będziemy w Ameryce jeszcze przez miesiąc, wakacje kończą się za półtorej miesiąca,
więc może dasz radę to wszystko pogodzić.
-
Zwariowałeś.
-
Nie! Mówię serio – kontynuował Simmons. – Przemyśl to, proszę cię.
-
Ok, tyle mogę obiecać – uśmiechnęła się. - Chodźmy do środka.
Dziewczyna
udała się do kuchni, wyjęła sobie piwo z lodówki i usiadła na blacie.
-
Widzę, że sama się obsłużyłaś? – rzucił Dan, który poszedł w jej ślady i z
butelką piwa w ręce zasiadł naprzeciwko niej.
-
Gdzie Kyle? – zapytała.
-
W salonie, ogląda telewizję.
-
Ok – odpowiedziała i pociągnęła kolejny łyk.
-
Jesteśmy! – wykrzyknął Woody.
-
Mamy chipsy i pizzę no i piwo, więcej piwa – zakomunikował Will.
-
Taak! Jedzenie! – Dan cały w skowronkach pobiegł do drzwi.
Iwo
uśmiechnęła się i podążyła za nim wzrokiem. Po kilku minutach do kuchni wszedł
Will. Włożył zakupy do lodówki i szafek, po czym również poczęstował się piwem
i oparł o framugę drzwi.
-
Co tu robisz? – uśmiechnął się.
-
Delektuję się – kiwnęła butelka w jego stronę.
-
Och, rozumiem – kiwnął głową. – Na pewno wszystko ok? – dodał po chwili.
-
Mam po prostu mętlik w głowie- wymamrotała Iv. – To nic takiego.
-
A jednak siedzisz tu sama, a nie z resztą – uśmiechnął się. – Możesz mi
powiedzieć, jeśli chcesz. Obiecuję, że nikomu nie powiem – przyrzekł z ręką na
sercu.
-
Chodzi o Kyle’a.
-
Mhm?
-
Naprawdę go lubię i uświadomiłam sobie dzisiaj że za kilka dni wyjedzie, a on
zaproponował mim żebym pojechała z wami w trasę. Teraz nie mam pojęcia co
zrobić – powiedziała zrezygnowana.
-
Cóż, to twoja decyzja, ale moim skromnym zdaniem powinnaś jechać z nami, lepiej
się poznacie i w ogóle. Jeśli coś pójdzie nie tak, to wrócisz do domu
wcześniej. Do niczego cię ta decyzja nie zobowiązuje.
-
Może i masz rację…– rzekła Iwona.
-
Poza tym myślę, że przyda nam się dziewczyna w trasie – zaśmiał się chłopak. –
Dobra, chodźmy do nich i rozkręćmy tą zabawę.
-
Ok – zgodziła się i razem ruszyli do salonu.
-
Wreszcie są! – wykrzyknął Woody, gdy zobaczył Iwonę i Willa w drzwiach.
-
Co tam? – zapytał Kyle, kiedy Iwo rzuciła się koło niego na kanapę.
-
Nic nowego – uśmiechnęła się.
-
Obejrzyjmy jakiś film – poprosił Dan.
-
Ja jestem za – przytaknął Wood.
-
Ale komedię – zarządził Will.
-
Mhm, teraz tylko się na jakąś zdecydować – dorzucił Simmons.
-
Shrek? – zaproponowała dziewczyna.
-
Tak! – Woody aż krzyknął z entuzjazmu.
Wsypali
chipsy do misek, otworzyli kartony z pizzą i postawili na stole tyle butelek
piwa, ile się zmieściło. Włączyli film i w sumie chyba nikt poza Woodem go nie
oglądał. Wszyscy rozmawiali, śmiali i opróżniali butelkę za butelką. Dan i Kyle
zrobili sobie zawody kto więcej wypije, Iwo nie pozostała im dłużna i również
dołączyła do zabawy. Will tylko patrzył na to z boku i śmiał się z nich.
Dziewczyna
spędziła genialnie. Mimo braku tańców i faktu, że była tam jedyną dziewczyną
czuła się świetnie. Bardzo polubiła chłopców i sposób w jaki się bawili.
Gdy czuła się już nazbyt
pijana, ułożyła się wygodnie w fotelu i odpłynęła