piątek, 14 marca 2014

Rozdział 8

Ze snu Iwonę wyrwał dzwonek telefonu.
- Halo? – odebrała zaspanym głosem.
- Obudziłam cię? – odezwała się Alice po drugiej stronie linii.
- Tak jakby.
- Przynajmniej nie zmarnujesz znowu połowy dnia – rzuciła Al.
- Lubię długo pospać, mam wolne, więc korzystam – broniła się Iv. – Co się stało, że dzwonisz do mnie o – spojrzała na zegarek – 8:12?! Co ci do głowy strzeliło, żeby mnie ściągać z łóżka o tej porze?!
- Masz ochotę na śniadanie?
- No dobra i tak już nie zasnę.
- Ok, będę za jakąś godzinę – powiedziała z entuzjazmem i rozłączyła się.
Iwo przeciągnęła się i jeszcze chwilę leżała na łóżku.
Wróciła myślami do wczorajszej wizyty Simmonsa i uśmiechnęła się na tą wizję. Coraz bardziej go lubiła, był naprawdę wspaniałym facetem. Przypomniała sobie o ich dzisiejszym spotkaniu. Nie mogła się na nie doczekać, krótko się znali, ale mimo to dziewczyna uwielbiała spędzać z nim czas. Każda chwila była cudowna i warta zapamiętania.
Wstała, udała się do łazienki i wzięła szybki prysznic. Stanęła przed lustrem owinięta ręcznikiem i zastanawiała się co zrobić z włosami. Postanowiła spiąć je w wysokiego kucyka. Nałożyła na twarz trochę fluidu i pudru, po czym pomalowała delikatnie rzęsy.
Wróciła do pokoju, otworzyła szafę i zaczęła się zastanawiać nad wyborem ubrań. Po chwili namysłu wybrała czarną spódniczkę z wysokim stanem i ciemnozieloną, zwiewną koszulę. Ubrała się szybko i zeszła na dół, do kuchni.
- Cześć słońce – uśmiechnęła się do niej mama.
- Hej mamo.
- Co się stało, że ty tak wcześnie na nogach? – zapytała zdziwiona mama.
- Alice – wysyczała jej imię.
- I wszystko jasne. Tak w ogóle, to miły ten twój przystojniaczek – mrugnęła do swojej córki kobieta.
- Taa, wiem – odpowiedziała Iv lekko zmieszana, a na jej twarzy pojawiły się delikatne rumieńce.
- Czemu się krępujesz? Jesteś dorosła, chyba już nic nadzwyczajnego w tym, że rozmawiamy o facetach.
- Niech ci będzie – rzuciła dziewczyna.
- A jaki on troskliwy – zawstydzała ją dalej mama. – Widziałam z jakim wysiłkiem niósł cię po tych schodach, ale nie poddawał się. Szkoda mi się chłopaka zrobiło. Nie jesteś taka leciutka, na jaką wyglądasz.
- Mamo! – udała urażoną.
- Oj, nie gniewaj się – wystawiła język. – Dla mnie zawsze będziesz najpiękniejsza.
- Dzięki – podeszła do mamy i ją uściskała.
- Masz moje geny, musisz być śliczna – zażartowała kobieta.
- Zgadzam się w stu procentach – odpowiedziała Iwo. – Mamo?
- Tak?
- Gdzie jest Adam?
- Nie wrócił na noc – mruknęła. – Napisał tylko, że śpi u Hannah, bo stwierdził, że oboje musimy sobie wszystko przemyśleć i chce mi dać trochę czasu.
- Co przemyśleć? – zapytała łagodnie. – Mamo, co w ogóle zaszło?
- Sama już nie wiem, wszystko się skomplikowało – mama wzruszyła bezradnie ramionami.
- Wszystko będzie dobrze – Iwona pocieszała ją gładząc po plecach.
- Myślisz, że powinnam zrobić jakąś kolację, albo coś w tym stylu. Może lepiej nam się będzie rozmawiało… - zapytała córki ze słabym uśmiechem.
- Absolutnie. To nawet nie wchodzi w grę. Jesteś niezależną kobietą, jesteś piękna, pewna siebie i kochaną matką, a nie kurą domową. Nie powinnaś się przed nim płaszczyć. To nie chodzi o to, że go nie lubię, ale naprawdę nie jesteś od niego w żadnym stopniu zależna. Po prostu sobie wszystko wyjaśnijcie. Ale pamiętaj, bądź stanowcza, bez względu na to jak bardzo poszkodowanego będzie zgrywał – Iwo powiedziała pewnym, ale delikatnym głosem  i przytuliła swoją mamę ponownie.
- Postaram się – rzekła słabym głosem.
- Powiesz mi w ogóle o co wam poszło?
Kobieta spojrzała na Iv z podziwem. Była dumna  ze swojej córki. Westchnęła i spuściła wzrok.
- Okazało się, że Adam ma córkę, a jego była to alkoholiczka – głos jej się łamał.
- To, że ma dziecko to chyba nic tak strasznego, prawda? A co do jej matki, to takie rzeczy się przecież zdarzają.
- Nie, wcale mi o no nie przeszkadza. To nie ono doprowadziło do kłótni, tylko pewna sytuacja – znów przerwała.
- Usiądź, dobrze? – usadziła mamę na krześle i zaczęła gładzić ją po kolanie.
- Nie wiem po co Adam mówił tej kobiecie gdzie jest. Przecież to nie jest nic, co powinno ją obchodzić – zaczęła mama. – Matka jego córki przyszła do domu Hannah i zaczęła walić w drzwi. Nie wiedziałam kto to, więc poszłam otworzyć, bo byłam najbliżej wyjścia. Była strasznie pijana, z trudem trzymała się na nogach. Ona, ona zaczęła coś wrzeszczeć o Adamie, wyzywała go. Moje oczy zwróciły się ku tej dziewczynce. Ten babsztyl ciągnął ją za rękę – wzdrygnęła się na to wspomnienie. - To biedne dziecko było całe zapłakane i brudne. Nie wiedziałam co mam robić. Stałam jak oniemiałam, dałam radę tylko zawołać Adama. On przybiegł i zaczął na nią krzyczeć, ona zaczęła wykrzykiwać, że jestem jego „nową suką” , że znalazł sobie kolejną – mamie znów zaczął się łamać głos. – Adam podszedł do niej i popchnął na trawnik, kazał jej się wynosić, a ja stałam i nic nie mówiłam – po jej twarzy zaczęły spływać pojedyncze łzy. – Nie rozumiem, jak on mógł tak się zachować wobec tego dziecka?  Jego własnej córki, która wyglądała jak bezdomna? To biedne stworzenie po prostu stało i pojękiwało, nawet nie patrzyła na swoich „rodziców”. Po całym zajściu ja i Adam weszliśmy do domu. Od razu udałam się do sypialni. Nie chciałam z nim rozmawiać. On przyszedł później do mnie i zaczął przepraszać. Powiedziałam mu, że nie chcę go znać, że nie chcę być z kimś kto tak traktuje innych i wypina się na własne dziecko. Adam się zdenerwował i nie odzywał się do mnie, a ja nie miałam zamiaru przerywać tej ciszy. Wróciliśmy do domu, on znowu zaczął temat, ja powtórzyłam to co już wcześniej ode mnie usłyszał i dodałam kilka przykrych słów, po czym wyszedł. Od tamtego momentu nie odezwał się słowem, no poza tym SMSem – zakończyła i schowała głowę między rękami.
- Mamo, to straszne – odpowiedziała Iwo, nie mogła uwierzyć w tą historię. – Połóż się, ok? – zaprowadziła mamę do salonu, położyła na łóżku i przykryła kocem. – Posłuchaj, wszystko się jakoś ułoży, w ogóle się tym teraz nie przejmuj. Może ta cała sytuacja to pomyłka, nie wiem. Poczekaj, Adam wróci i wszystko sobie wyjaśnicie. Może ma jakieś sensowne wytłumaczenie. Nic go nie usprawiedliwia, ale każdego czasem ponosi, tak? Najprawdopodobniej nie chciał, żebyś kiedykolwiek była czegoś takiego świadkiem i dlatego był taki agresywny.
- Dobrze – rzekła cicho mama. – Kocham cię, dziękuję – uśmiechnęła się delikatnie.
- Ja ciebie też – pocałowała ją w policzek i wróciła do kuchni.
Usiadła na krześle i zaczęła myśleć o tym co powiedziała jej matka. Ne mogła w to wszystko uwierzyć, historia jak wyrwana żywcem z filmu. Miała nadzieję, że ten facet jakoś się z tego wszystkiego wyplącze, a jego wytłumaczenie będzie miało ręce i nogi. Była na Adama po prostu wściekła. Powiedziała mu kiedyś, że jeśli skrzywdzi jej mamę, to gorzko tego pożałuje. Zarzekał się wtedy, że przy nim uśmiech jej z twarzy nie zejdzie.
Kłamca i cham, pomyślała Iwo.
Patrzyła na ogród i wróciła myślami do tego dziecka. Co ta biedna dziewczynka musiała przeżywać?
Nagle zaczął dzwonić jej telefon.
- Już jestem pod domem, czekam – oznajmiła Aice i zaraz potem zakończyła połączenie.
Iwona założyła czarne converse, wzięła torebkę z korytarza i wyszła. Zamknęła za sobą drzwi, po czym ruszyła w stronę samochodu.
- Dobra, powiesz mi wreszcie co się stało? – przerwała po około dziesięciu minutach ciszę Al.
Jechały do kawiarni na śniadanie. Często jadały na mieście, bo same nie lubiły gotować.
- Nic takiego po prostu myślę – uśmiechnęła się słabo wyrwana z zamyślenia Iv.
- Dimitrova, albo mówisz co jest, albo wyciągnę to z ciebie siłą – blondynka spojrzała na przyjaciółkę wyczekująco. – Kto jak kto, ale ja cię dobrze znam i kłamać to ty zdecydowanie nie potrafisz.
Iwona uśmiechnęła się ponownie i opowiedziała Alice całą historię, którą usłyszała od mamy.
- O cholera – podsumowała Al.
- Tak, to jakaś masakra. Nie wiem co dalej będzie między nimi. Uspokajałam moją mamę i tak dalej, ale nie wiem co Adam ma na swoje usprawiedliwienie.
- Historia jak z jakiegoś filmu kryminalnego.
- O tym samym pomyślałam – rzuciła Iwo.
- Musicie coś zrobić z tym dzieckiem. Nie możecie tak tego zostawić – powiedziała blondynka i zjechała na parking pod ich ulubioną knajpą.
Dziewczyny weszły do środka i zajęły miejsce przy stoliku.  
- Tak wiem. Tej dziewczynki nie mogę wymazać z pamięci. Mama nie powiedziała ile ta mała ma lat, ale chyba nie więcej niż 10 – rzekła Iv.
- W jaki sposób ta cała sytuacja z jej mamą i Adamem odbije się na jej późniejszym życiu. Jak to dziecko ma funkcjonować? – mówiła z niesmakiem Alice.
- Nie rozmawiajmy już o tym – zamachała rękoma Iwo. – Zobaczymy jak to się poukłada.
- Racja.
Przyjaciółki złożyły zamówienie. Iwona wzięła sobie tylko dużą kawę, całkiem straciła apetyt.
- Jak tam Matty? – zapytała i poruszała znacząco brwiami.
- Właśnie o to chodzi, że dobrze – powiedziała blondynka z dziwnym wyrazem twarzy.
- No masz rację, coś tu nie pasuje!
- Po prostu dziwnie się czuję. Tyle czasu miałam go gdzieś, unikałam go i tak dalej, jedna rozmowa i bum! –  klasnęła w ręce - mam motylki w brzuchu jak tylko go widzę.
- Może po prostu nigdy nie chciałaś dopuścić do siebie myśli, że na niego lecisz.
- Nie wiem już sama – mruknęła Al.
- Skoro jest między wami jakieś uczucie i dobrze się dogadujecie, to zdecydowanie powinnaś dać mu szansę. Mam wrażenie, że coś z tego będzie – rzekła szczerze Iwona.
- Zobaczymy – uśmiechnęła się dziewczyna. – On jest taki słodki, nie wiem jak mogłam tak go zbywać.
- Ha! Nie wierzę – krzyknęła Iv. – Alice mówi o takich rzeczach na głos!
- No cóż, ludzie się zmieniają – mrugnęła blondynka. – A co u ciebie? Kręcisz z moim Danem, co?
- Nie! Jesteśmy tylko znajomymi. Jest naprawdę w porządku, no i przystojny, ale nie patrzę na niego w sposób, który sugerujesz – broniła się Iwo.
- Dlaczego?! – przyjaciółka zrobiła dziwaczny grymas. – Ty jesteś wolna, on też, podobacie się sobie…
- No właśnie nie do końca jestem wolna – przerwała jej Iwona z uśmiechem.
- Słucham?! – zakrztusiła się jedzeniem dziewczyna.
- Kyle, wysoki, brązowooki, najbardziej uroczy facet, jakiego znam i do tego szarmancki – Iv lekko się rozmarzyła, kiedy go opisywała. – Poznałam go na urodzinach.
- I ja nic nie wiem? – Al udała obrażoną. – Ty jędzo!
- Przepraszam! Po prostu nie było kiedy – roześmiała się.
- Dobra, wybaczam. Czekam na szczegóły.
Iwona opowiedziała Liz o ich spotkaniach dosyć obszernie. Nie pominęła też tego, że kolana jej miękną przy każdym kolejnym pocałunku.
- Hmm, powiem ci, że jestem pod wrażeniem – rzekła blondynka z aprobatą. – No i przede wszystkim dumna.
- Dzięki – wystawiła język Iwo.
- To kiedy się widzicie?
- W zasadzie to – spojrzała na zegarek, 11:02 – za jakieś 6 godzin.
- Romantyczna kolacja przy świecach? – dopytywała się Alice.
- Sama nie wiem, to ma być niespodzianka – dziewczyna upiła łyk kawy.
- Ooo – westchnęła Al . – Zrób się na bóstwo! Koniecznie!
- Zrobię co w mojej mocy.
Dziewczyny rozmawiały jeszcze kilka godzin, spacerowały po pobliskim parku.  Iwonie brakowało takich wypadów. Ostatnio żadna nie miała czasu, a dla nich tydzień bez siebie to męka.
Liz po spotkaniu odwiozła przyjaciółkę. Iwona weszła do środka, zdjęła buty i ruszyła w głąb domu. Usłyszała rozmowę.
Czyżby Adam wrócił? Pomyślała.
Pierwsza myśl jaka przeszła jej przez głowę, to pobiec do swojego pokoju, żeby im nie przeszkadzać, ale z drugiej strony chciała zamienić kilka zdań z facetem swojej mamy.
- Iwona? – usłyszała głos Adama.
- Tak, to ja – krzyknęła Iwo.
- Możesz pozwolić do salonu? – zapytał łagodnym głosem, którego jeszcze chyba nigdy nie użył.
- Ok? – odpowiedziała niepewnie.
- Mamy do ciebie pytanie – rzekła mama.
Iv usiadła obok niej na kanapie i złapała ją za rękę. Czekała na ciąg dalszy.
- Ok, ale już wszystko między wami w porządku? – zadała ostrożnie pytanie.
- Tak – odpowiedziała mama ze szczerym uśmiechem.
- Tak, koniec z tajemnicami i kłamstwami – zawtórował jej Adam z równym entuzjazmem w głosie.
- Cieszę się – odrzekła dziewczyna.
Mówiła to całkiem szczerze, bo mama znów tryskała. Ich relacja co prawda bardzo szybko wróciła do porządku, ale postanowiła zachować to dla siebie.
- Chciałem cię przeprosić – rzucił Adam.
- Mnie? – Iv nie kryła zaskoczenia.
- Za to w jaki sposób cię traktowałem i jak strasznie się do ciebie odnosiłem. Moje zachowanie było naprawdę koszmarne, nie miałem do tego prawa. Jesteś dorosła i nie moim zadaniem jest wychowywanie cię. Byłem chyba – przerwał – zazdrosny o mamę. Nie wiem dlaczego. Wiem, że zmarnowałem dużo czasu, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz i nasza relacja będzie normalna – jego słowa były autentyczne, widziała to po jego twarzy.
- To nie tylko twoja wina – odpowiedziała z lekkim uśmiechem. – Ja też nie zachowywałam się w stosunku do ciebie za grzecznie i kulturalnie. Więc przyjmuję przeprosiny i ja też przepraszam.
- Mam nadzieję, że to nie będzie dziwne – wymamrotał i przytulił Iwo.
- Trochę jest, ale może trzeba to przećwiczyć – odrzekła, roześmiała się i odwzajemniła uścisk.
- Czy ja śnię? – krzyknęła mama i podeszła do nich. – Rodzinny uścisk!
- Ale to już jest lekka przesada – rzekła dziewczyna i wycisnęła się spomiędzy nich. – Dobra, ale co to było za pytanie.
- Z tego co wiem mama już opowiedziała ci wszystko o tej sytuacji u Hannah – zaczął Adam.
- Tak.
- Więc wiesz też o mojej córce.
- Tyle co nic, ale owszem – odpowiedziała niepewnie Iv.
- Twoja mama poparła mój pomysł, ale chciałem też poznać twoje zdanie – mówił dalej.
- Adam, proszę cię, do rzeczy – ponagliła go, ale dla odmiany miłym głosem.
- Chciałbym, żeby Megan, tak ma na imię moja córeczka, z nami zamieszkała.
- Tutaj?
- Tutaj.
- Jestem jak najbardziej za! – uśmiechnęła się ciepło.
- Naprawdę? – niedowierzał mężczyzna.
- Myślałeś, że się nie zgodzę? Po tych wszystkich miłych słowach? – szturchnęła go w żebra. – A tak między nami, to nie miałabym nic przeciwko, nawet gdybyś nie był taki miły.
- Cieszę się, serio – znów ją objął. – To wiele dla mnie znaczy.
- Lubię uszczęśliwiać ludzi – rzuciła – ale za dużo tych czułości, nie sądzisz? Jeszcze chwila i zacznę do ciebie mówić „tato”.
- Chyba masz rację – zaśmiał się.
Iwona czuła się świetnie słysząc jego szczery śmiech. Miała nadzieję, że teraz już będzie normalnie, że nikt nie będzie się żarł, że może wreszcie choć trochę będą przypominać rodzinę.
- Koniec świata chyba jest blisko – zażartowała mama, ocierając łzy szczęścia.
- Jak się kłócimy to źle, jak się przytulamy też niedobrze – rzekł Adam i objął mamę.
- No dokładnie! – zawołała dziewczyna.
- Teraz jest wspaniale – powiedziała mama.
- No to co? Wreszcie będę miała siostrę? – uśmiechnęła się Iv i padła na fotel.
Rozmawiali przez jakiś czas, głównie o Megan. Kiedy przyjedzie itp. Adam dużo o niej opowiadał. W jego głosie było słychać czułość. Iwo wiedziała już, że ten facet działał u swojej siostry pod wpływem emocji, bo wypowiadał się o małej w taki sposób, że nikt by nie powiedział, że może on ją skrzywdzić. W pewnej chwili zaczął dzwonić telefon.
- To mój – zakomunikowała Iwo. – Przepraszam, muszę odebrać – rzuciła i wyszła z salonu. – Halo?
- Miło słyszeć twój głos – powitał ją Kyle.
- Cześć, twój też.
- Pamiętasz o tym, że za 3 godziny będę po ciebie?
- Jak mogłabym zapomnieć – odpowiedziała dziewczyna. – Będę gotowa.
- Na czas? – zapytał drocząc się.
- Na czas – obiecała.
- To do zobaczenia o 17:00, piękna – jego głos sprawiał, że po karku Iv przebiegały ciarki.
- Pa – pożegnała się i rozłączyła.
Wróciła do salonu. Razem z mamą i Adamem zamówili pizzę. Od śmierci taty Iwo w tym domu nie panowała taka atmosfera. Wszyscy się śmiali, rozmawiali i żartowali. Minęło ponad półtorej godziny i Iwona stwierdziła, że czas zacząć się szykować do wyjścia.
- Dzięki za pyszny obiad – uśmiechnęła się. – Idę się szykować i wychodzę, więc macie wieczór dla siebie. Cieszcie się nim, bo mało wam takich chwil „sam na sam” zostało – wystawiła język.
- A dokąd się wybierasz? – zapytała mama.
- Ee, jestem umówiona z Kylem, tym przystojniakiem.
- Oo, to zrób się na bóstwo – mrugnęła mama.
- Następna – mruknęła Iwo i wyszła do pokoju.
Zrzuciła z siebie spoconą sukienkę i resztę ubrań, po czym wzięła dosyć długi prysznic. Nie wiedziała jeszcze co ubrać, więc najpierw wysuszyła włosy. Po tym trwającym dwadzieścia minut zabiegu postanowiła wybrać ciuchy. Postawiła na szare rurki i czary top z nadrukiem i wyciętymi plecami. Z powrotem ruszyła do łazienki. Ubrała się i spojrzała na zegarek. 16:24. Zrobiła makijaż. Starała się bardziej niż zwykle zrobić równe kreski na powiekach i była zadowolona z efektu. Uprzątnęła jeszcze na toaletce i spojrzała w lustro. Uśmiechnęła się.

- Czy ten dzień może być jeszcze bardziej nieprzewidywalny? – zapytała sama siebie.

____________________________________________________________________________
Starałam się, naprawdę.
Miłego weekendu! x

6 komentarzy:

  1. Dlaczego skończyłaś w takim momencie????? Nie wybaczę ci tego!!
    Nie no, wybaczę, oczywiście że tak ;)

    Ale swoją drogą szkoda, bardzo mnie nurtuje, jak dalej potoczą się losy Iwony i Kyle'a. I co z Danem, on wyraźnie lubi Iwonę ;)

    Twoja starania nie poszły na marne, rozdział jest świetny ;)
    Miłego dalszego pisania, tobie również życzę przyjemnego weekendu ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kończę tak, żeby się chciało czekać :D
      Cieszę się, że się spodobał.
      Dziękuję! :*

      Usuń
  2. Iwona ma same fajne rzeczy w tej swojej szafie *_* rozdział świetny, czyta się go z przyjemnością ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. MY CHCEMY ROZDZIAŁ! MY CHCEMY ROZDZIAŁ!
    To ff jest genialne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę fajny, czekam na next! :* Zapraszam na mojego bloga,oczywiście o Bastille <3: http://foreveroverjoyed.blogspot.com/2014/03/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń