Cóż, po raz kolejny muszę przeprosić za tak długą nieobecność.
Mam dużo pomysłów, a rozdziałów nie piszę długo, ale znaleźć nawet te 2-3 godziny jest trudno. Cały czas mam coś do roboty i staram się jak mogę, ale naprawdę nie mam kiedy dodawać. Spisuję pomysły na wolnych kartkach itp., więc nie musicie się obawiać o brak nowych wpisów (przynajmniej w najbliższym czasie).
Miłego czytania, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Długi czas oczekiwania postarałam się zrekompensować równie długim rozdziałem.
Pozdrawiam! xxx
_____________________________________________________________
-
Iv! – Dan próbował obudzić dziewczynę. – Iv, wstawaj, słyszysz?
-
Coooo? – odepchnęła go i ziewnęła.
-
Ruszaj swój kościsty tyłek i ogarnij się – rzucił po czym usiadł na łóżku i
napił się wody. – Prysznic chyba dobrze ci zrobi – skrzywił się, zatkał nos
palcami i zaczął kręcić głową.
-
Nie może być aż tak źle! – zaśmiała się Iwona. – Ale nie powiem, subtelnie
dajesz mi do zrozumienia, że cuchnę. Doceniam to.
-
Masz jakieś 15 minut od tej chwili.
-
Ok, ok, co za suchość w twoim głosie. Gdzie Kyle i reszta? – Iwo wstała powoli
i skrzywiła się, gdy poczuła ból głowy.
-
Pojechali do kuzynki Kyle’a, za godzinę mamy próbę, więc odwiozę cię do domu i
spotkam się z nimi na miejscu.
Dziewczyna
kiwnęła tylko głową i ruszyła powolnym krokiem pod prysznic. Jedyne co mogła zrobić w tej hotelowej
łazience to zmyć wczorajszy makijaż i się umyć. Nie wzięła ze sobą żadnych
kosmetyków, ani ciuchów na zmianę, czego teraz żałowała. Letnia woda działa
jednak kojąco i to wystarczyło. Ból głowy przestał chociaż trochę
dokuczać, nie wyglądała też już jak
zwłoki, bo oczy nie były aż tak podkrążone.
Po
10 minutach weszła do salonu, oparła się o framugę i patrzyła na Dana
oglądającego telewizję. Nawet z roztrzepanymi włosami, w okularach i zajadając
się resztkami z poprzedniego wieczoru wyglądał przeuroczo. Ogólnie Iwona
uważała go za naprawdę przystojnego faceta, cieszyła się, że ma go przy sobie.
-
Jestem gotowa – oznajmiła i uśmiechnęła się do Daniela.
-
Ok, już jedziemy – wstał i spojrzał na dziewczynę. – Swoją drogą ślicznie wyglądasz, nawet bez makijażu.
-
Oj błagam cię, te okulary chyba nic nie dają – Iv lekko się zarumieniła.
Chłopak
nic nie odpowiedział, tylko się uśmiechnął. Przeciągnął się i ruszył do pokoju,
z którego po chwili wyszedł. Podrapał się po głowie, spojrzał na Iwo i zrobił
dziwną minę.
-
Co? – uniosła brew.
-
Widziałaś może kluczyki od auta? – zapytał z głupim uśmiechem. – Z takim
brelokiem w kształcie czterolistnej koniczynki.
-
Nawet mnie nie denerwuj Smith! Dla odmiany ty rusz swój tłusty tyłek, bo się
spóźnisz i mi będą to wypominać.
-
Dobra, dobra – podniósł ręce do góry. – Daj mi chwilkę, zaraz je znajdę.
Dan
zaczął biegać po wszystkich pomieszczeniach w apartamencie, przerzucał wszystko
z miejsca na miejsce i robił jeszcze większy syf, niż był kilka minut
wcześniej. Iv przyglądała się temu z boku i tylko kręciła głową. Korzystając z
wolnej chwili poszła do kuchni po wodę. Otworzyła szafkę, stanęła na palcach i
wyjęła szklankę, przy okazji strącając na ziemię klucze, których szukał
chłopak. Nalała sobie wody i wyszła z powrotem do salonu.
-
Ty idioto – zaśmiała się i upiła łyk napoju.
-
Co znowu? – rzucił z rezygnacją niebieskooki i spojrzał na dziewczynę.
-
Znalazłam twoją zgubę – rzuciła klucze w stronę Daniela – w szafce ze
szklankami.
-
Aaaaa! – uśmiechnął się. – Musiałem je tam zostawić, jak rozmawiałem przez
telefon i sięgałem po kubek.
-
Dobra, nie ważne – machnęła ręką Iv. – W drogę.
Chłopak
zamknął apartament i razem z Iwoną zeszli na parking przed hotelem. Dan
otworzył jej drzwi, jak prawdziwy dżentelmen, po czym sam zajął miejsce
kierowcy
-
Ale mnie boli głowa – zaczął marudzić, gdy już odpalił silnik.
-
No co ty nie powiesz – sapnęła.
Rozmawiali
przez całą drogę do domu Iv. Śmiali się i śpiewali. Dziewczyna strasznie
zachwycała się głosem niebieskookiego. Nawet na żywo, podczas jazdy samochodem
brzmiał cudownie i nadzwyczaj czysto. Aż
głupio jej było ukazywać jak wielkim beztalenciem jest w tej dziedzinie.
Po
około 30 minutach podjechali pod dom Iwo.
-
To ja lecę, dzięki za podwiezienie – rzuciła, pocałowała Daniela w policzek i
otworzyła drzwi samochodu.
-
Nie ma za co, do zobaczenia – uśmiechnął się i pomachał jej na pożegnanie.
Iv
weszła do środka, zrzuciła buty i weszła po salonu, po czym od razu walnęła się
na kanapę.
-
Hej słonko – powitała ją mama. – Gdzie się podziewałaś całą noc?
-
Czeeść – ziewnęła. – Byłam na randce z Kylem i spałam u niego w hotelu –
wymamrotała w poduszkę dziewczyna.
-
Chyba wolałam nie wiedzieć – westchnęła kobieta i zaśmiała się. – Dziwnie
słuchać od swojej córeczki, że spała sama z chłopakiem w jego mieszkaniu.
-
Byliśmy wynajętym apartamencie i nie sami, więc nie masz się czego obawiać –
powiedziała Iwo i zmieniła pozycję na siedzącą. – Poza tym spałam na fotelu,
jeśli ma cię to jeszcze bardziej uspokoić.
-
To z kim byliście? – zapytała mama z zaciekawieniem, ale nie była wścibska.
-
Z jego kolegami z zespołu – uśmiechnęła się.
-
O, Kyle ma zespół? – zdziwiła się i spojrzała na córkę. – Tak na marginesie to
chciałabym go poznać, nie wiem, może zaproś go na kolację, czy coś?
-
Bastille, tak się nazywają… – wyszczerzyła się dziewczyna.
-
Coo?! Ci od Pompeii i Laury Palmer? – wykrzyknęła mama z entuzjazmem.
-
Boże, to przerażające, że ty nawet znasz tytuły ich piosenek – wymamrotała Iv.
– A co do kolacji, to ok, jeśli nie Adam będzie gotował.
-
Ja coś zrobię, jego bym nawet nie prosiła – zaśmiała się kobieta.
-
Idę się przespać – rzuciła dziewczyna, pocałowała mamę w policzek i udała się
do swojego pokoju.
Iwo
zdjęła z siebie ubrania, wrzuciła je do prania i przebrała się w luźny T-shirt
i szorty. Włączyła telewizor i położyła się do łóżka. Wybrała jakąś romantyczną
komedię, ale zasnęła w połowie filmu.
Obudziło
ją pukanie do drzwi. Rozciągnęła się i sapnęła niezadowolona.
-
Kogo niesie? – powiedziała z wyrzutem.
-
To ja – zajrzał do pokoju i rzekł z uśmiechem Adam.
-
Co tam? – odwzajemniła uśmiech i podciągnęła się do pozycji siedzącej.
-
Chciałem z tobą jeszcze raz porozmawiać o mojej córce – wymamrotał i spojrzał
na Iv.
-
Słucham?
-
Jesteś pewna, że nie będziesz miała nic przeciwko co do jej pobytu tutaj? Wiem,
że mówiłaś, że jesteś pozytywnie nastawiona do tego pomysłu, ale czuję się po
prostu zobowiązany do tego, żeby jeszcze raz zapytać – powiedział i usiadł obok
dziewczyny. – Chcę, żebyście wszystkie 3 czuły się dobrze, jakby nie było
jesteście najważniejszymi kobietami w moim życiu.
-
Na pewno nie mam nic przeciw, wręcz przeciwnie – odpowiedziała. – Poza tym, nie
przesadzaj z tymi czułymi słówkami – szturchnęła go w żebra.
-
Ałć?! – Adam udał urażonego i zaczął szczypać Iwonę po brzuchu.
-
Dobra, dobra! – wysapała. – Już przestań! Proooszę!
-
W takim razie jutro powitamy nowego domownika – uśmiechnął się po raz kolejny i
wyszedł z pokoju.
Dziewczyna
zwinęła się w kulkę i spojrzała na telefon. W sumie to nie mogła się doczekać
jutrzejszego dnia, bardzo chciała już poznać tę małą.
Była
godzina 15:21. Jak ten czas szybko leci, pomyślała. Podniosła się z łóżka i poszła
umyć porządnie twarz po całej nocy w makijażu. Włączyła po drodze muzykę i
weszła do łazienki.
Kiedy
robiła sobie peeling i śpiewała „Pompeii” usłyszała dzwonek swojego telefonu,
więc szybko podbiegła do biurka.
-
Słucham? – odebrała.
-
Co robisz? – usłyszała głos Colsona w słuchawce.
-
Ciebie też miło słyszeć – odpowiedziała zgryźliwie Iv.
-
Ok, ja też bardzo tęskniłem, bla bla bla – odgryzł się chłopak. – A teraz mów,
co robisz?
-
Peeling.
-
Co? – zapytał zdzwiony. – Dobra, nie ważne. Za ile będziesz gotowa do wyjścia?
-
Zależy dokąd miałabym iść – usiadła na łóżku i zapytała.
-
Muszę dziś iść do schroniska w ramach… y… charytatywnej akcji i nie chcę być
tam sam – udał smutnego – i tak pomyślałem, że wezmę ciebie.
-
Słucham? Do schroniska? Dla zwierząt? – zaakcentowała dwa ostatnie słowa dziewczyna.
-
Tak, wiem. To do mnie nie podobne i…
-
To żadna akcja charytatywna! – przerwała
mu i wykrzyknęła z uśmiechem na twarzy Iwo. – Obiecałeś coś pewnie Cassie, a
żaden chłopak nie chce z tobą iść!
-
Tak… - rzekł i westchnął. – Przejrzałaś mnie. Ale zgadasz się, czy nie?
-
Ok, będę gotowa za 20 minut.
-
To my już po ciebie jedziemy – odpowiedział z entuzjazmem w głosie. – Dzięki.
-
Odwdzięczysz się – powiedziała na pożegnanie i zakończyła połączenie.
Iwona
weszła z powrotem do łazienki i zmyła z twarzy maseczkę. Podeszła do garderoby
tanecznym krokiem i wybrała luźną koszulkę na ramiączkach oraz czarne jeansy.
Założyła na siebie wybrany zestaw, po czym zrobiła delikatny makijaż i spięła
włosy w wysokiego koka. Nałożyła jeszcze tylko naszyjnik z sową i skórzaną
bransoletkę. Spakowała do torebki telefon, portfel, klucze i inne drobiazgi, po
czym zeszła na dół.
-
A ty gdzie się znów wybierasz? – zapytała mama, gdy Iv pojawiła się w kuchni.
-
Jadę z Colsonem i Cassie do schroniska – siadła na blacie dziewczyna i
spojrzała na kobietę.
-
Nie możesz chociaż raz być w domu przynajmniej przez kilka godzin? Może spędzić
trochę czasu z matką? Nie robię ci wyrzutów, ale dawno nie jadłyśmy wspólnego
posiłku, bo zawsze któreś z nas albo nie miało czasu, albo byłaś obrażona na
Adama – wyrzuciła z siebie mama.
-
Wiem… - westchnęła w odpowiedzi Iwo. – W takim razie obiecuję ci, że dziś będę na
kolacji.
-
Ok, trzymam za słowo – wyciągnęła do córki rękę i pokiwała „grożąco” palcem. –
O 20 wszystko będzie na stole.
-
Dobra, ja lecę bo już po mnie przyjechali – powiedziała gdy usłyszała klakson
samochodu, pocałowała mamę w policzek i wybiegła na korytarz.
Założyła
szybko buty i wyszła z domu. Idąc w stronę stojącego na podjeździe auta ujrzała
najsłodsze w świecie dziecko, biegnące w jej stronę z otwartymi ramionami i
szerokim uśmiechem na twarzy.
-
Ciocia Iv! – wykrzyknęła głośno Cassie.
-
Cześć słoneczko! – odpowiedziała z takim samym entuzjazmem i przytuliła ją
mocno.
-
Stęskniłam się – wymamrotała dziewczynka i zaczęła niezdarnie głaskać Iwo po
włosach.
-
Ja też, kochanie. Uwierz, że ja też – podniosła ją i musnęła palcem nosek. – Co
u ciebie słychać? Opowiadaj.
-
Jadę z mamą do babci na caaaały miesiąc – klasnęła w ręce.
-
A ze mną to już się nie przywitasz? – zrobił dziwny grymas Colson i podszedł do
Iv.
-
Hej, oszuście – uśmiechnęła się i przytuliła chłopaka.
-
Ej, ej! Nie znasz całej sytuacji, to ten mały brzdąc chciał ci zrobić
niespodziankę i kazał mi kłamać! – podniósł ręce w obronnym geście i wskazał na
Cassie.
-
Och, w takim razie, wybaczam – kiwnęła głową z poważną miną Iwona.
-
To co? Pakujcie się do środka i w drogę – zarządził chłopak.
Jechali
przez około 30 minut i cały czas rozmawiali. Dziewczyna bardzo się cieszyła, że
może spędzić trochę czasu ze swoim najlepszym przyjacielem i jego córką Dawno
ich razem nie widziała, już nie wspominając o wspólnym wyjściu.
-
Dobra, a teraz mi powiedz, czemu akurat schronisko dla zwierząt? – Iwo szła ramię
w ramię z Colsonem i spojrzała na niego.
-
Obiecałem jej, że dostanie jakiegoś zwierzaka, no więc jesteśmy – wskazał rękoma
na budynek. – Tylko, że psina, czy co tam młoda wybierze, będzie u mnie w domu,
bo jej mama się nie zgodziła.
-
Ok, a tak swoją drogą to co u niej słychać? – zapytała z uśmiechem Iv i
podążyła wzrokiem za Cassie, która biegła przed nimi i co chwilę ich
pośpieszała.
-
U Lexy? Chyba wszystko ok, przynajmniej tak mówi – wzruszył ramionami i objął
przyjaciółkę ramieniem. – A jak u ciebie?
-
Działo się – westchnęła. – Dużo by opowiadać, ale tak w skrócie to chyba mam
chłopaka oraz od jutra mieszka z nami córka Adama, z którym jestem w stu
procentach pogodzona i ogólnie jesteśmy jak najlepsi kumple – naśladując
Colsona wzruszyła ramionami i znów spojrzała na szkraba idącego przed nimi.
-
Och, rzeczywiście trochę się działo – odpowiedział zaskoczony. – W takim razie
jutro albo pojutrze zabieram cię na pizzę i opowiesz mi o tym swoim chłoptasiu,
ale teraz wróćmy do nowej współlokatorki. Ile jego córka ma lat?
-
Nie wiem, chyba około 10. Ogólnie to matka pije, więc dlatego ma być z nami. W
sumie to nie mam nic przeciwko – uśmiechnęła się. – Ale Adam tak się zmienił od
ostatniej kłótni z moją mamą, że brak słów. Jestem pod ogromnym wrażeniem.
-
Cóż, miejmy nadzieję, że tak zostanie – przytulił Iwo i posłał jej swój
najbardziej czarujący uśmiech. – A teraz chodźmy wybrać zwierzaka dla mojej
córeczki.
-
Taaaak! – wykrzyknęła Cassie, gdy usłyszała słowa Colsona.
Cała
trójka weszła do schroniska i po krótkiej rozmowie z jakąś kobietą
odpowiedzialną za zwierzęta weszli do środka.
Wszystkie
zwierzaki były bardzo zadbane, klatki też były w dobrym stanie itp., ale Iwonę
i tak coś chwyciło za serce i gdy zobaczyła te wszystkie biedne stworzenia,
które skakały i cieszyły się na ich widok to łzy same cisnęły jej się do oczu.
Zawsze się wzruszała gdy widziała bezpańskiego psa, czy kota. Tępiła ludzi,
którzy wyrzucali zwierzęta, czy też źle je traktowali.
Szła
i koncentrowała się tylko na wstrzymywaniu łez, Colson to zauważył i uśmiechnął
się do niej pocieszająco.
-
Jak księżkiczko? Wybrałaś już? – zapytał chłopak Cassie.
-
Chciałabym je wszystkie wziąć do domu, ale wiem, że tak nie można –
posmutniała.
-
Przykro mi, ale masz rację – Colson wziął córkę na ręce i wskazał ślicznego szczeniaka,
czarnego labradora. – Co powiesz o tym, skarbie?
-
Jest śliczny! – pisnęła mała. – Ciociu, a ty co sądzisz?
-
Też uważam, że jest piękny – uśmiechnęła się. – To co, słońce? Zdecydowałaś?
-
Tak! – odpowiedziała dziewczynka.
-
To ja idę po tamtą panią – zwróciła się do Colsona Iwo i ruszyła w stronę drzwi wejściowych.
-
Już państwo wybrali jakiegoś pupila? – zapytała kobieta.
-
Tak – odpowiedziała Iv.
-
Cieszę się – uśmiechnęła się szczerze. – Dobrze, że są jeszcze ludzie tacy jak
państwo. Proszę zachęcać swoich znajomych i bliskich do adopcji, bo zwierzęta
są naprawdę zadbane, a przybywa ich coraz więcej, z czym wiąże się coraz
mniejsza ilość miejsc w schroniskach.
Iwona
kiwnęła głową i odpowiedziała kobiecie smutnym uśmiechem.
-
Więc, młoda damo? – kobieta zwróciła się do Cassie. – Którego zwierzaczka sobie
upatrzyłaś?
-
Tego rabradra – odpowiedziała, a jej przejęzyczenie wszystkich rozśmieszyło.
-
Labradora – poprawił ją Colson. – Tego czarnego, tutaj – wskazał na pieska i
spojrzał na kobietę.
-
Och – westchnęła smutno i otworzyła klatkę.
-
Coś się stało? – zapytała Iwo.
-
Nie, skąd – odpowiedziała. – Tylko, że ten piesek przywieziony został ze swoją
siostrzyczką, która chowa się pewnie pod kocami – wolontariuszka odkryła
materiał, pod którym leżał kolejny piesek, niemal identyczny jak tamten, tylko
z białymi łapkami.
-
Tatusiu, co teraz zrobimy? Nie chcę rozdzielać tych dwóch piesków – posmutniała
Cassie i spojrzała na chłopaka swoimi wielkimi, brązowymi oczami z wyraźną
prośbą.
-
Ech - westchnął Colson. – Weźmiemy oba – powiedział do kobiety. – Nie wierzę,
że to robię – spojrzał na Iwo z zaskoczeniem w oczach.
-
Nie ma problemu – odpowiedziała już z uśmiechem na twarzy wolontariuszka, a
dziewczynka zaczęła skakać i całować tatę. – Proszę bardzo – podała mu dwa
pieski w małych. – Zapraszam do biura, potrzebuję podpisu któregoś z państwa.
-
Dobrze – powiedział Colson – Chodź, księżniczko – kiwnął na tańczącego ze
szczęścia szkraba.
-
Przepraszam, czy jest tu może toaleta? – zapytała Iv.
-
Tak – odwróciła się do niej pani. – Za klatkami w lewo.
-
Dziękuję.
Iwo
uzgodniła z Colsonem, że spotkają się przy samochodzie i ruszyła do łazienki.
Gdy
szła już w kierunku drzwi od budynku, mijając setki klatek ze zwierzętami, zauważyła
psa, który jako jedyny nie skakał, ani nie szczekał, tylko leżał bez ruchu ze
smutkiem w oczach.
-
Cholera, teraz to ja nie wierzę, że to robię – wymamrotała sama do siebie
dziewczyna i kucnęła przed kojcem tego zwierzaka. Patrzyła na niego przez kilka
minut, westchnęła z rezygnacją, uśmiechnęła się do siebie i biegiem ruszyła do biura.
-
Przepraszam? – wydyszyła przez lekko przyśpieszony oddech.
-
Tak? – odpowiedziała wolontariuszka.
-
Znalazłam pupila dla siebie – posłała kobiecie szczery uśmiech.
-
Proszę prowadzić – wzięła jakąś smycz i odpowiedziała z entuzjazmem w głosie.
Iwona
poprowadziła do klatki.
-
To ten – powiedziała Iv, gdy doszły na miejsce.
-
To Akita Amerykańska, tak się nazywa ta rasa. Suczka ma imię Daisy, długo czeka
na dom, ogólnie nie jest w żadnym stopniu agresywna, ale nie ufa żadnemu
naszemu wolontariuszowi.
-
Miejmy nadzieję, że się u mnie zadomowi.
Kobieta
zapięła psa i podała smycz Iwo, która schyliła się do nowego pupila i zaczęła
go głaskać po pysku.
-
Proszę – rzuciła. – Może jeszcze pani ze mną pójść do biura?
-
Oczywiście – odpowiedziała dziewczyna.
Po
10 minutach i kilu ruchach ręką, Iv wyszła ze schroniska w posiadaniu nowego
zwierzaka.
-
A to co? – uśmiechnął się do niej Colson?
-
No cóż, to była miłość od pierwszego wejrzenia – wzruszyła ramionami.
-
Ciociu, jaki on piękny – wykrzyknęła Cassie, podbiegła do psa i zaczęła go
delikatnie głaskać.
-
Ma na imię Daisy – powiedziała Iv do dziewczynki. – Siądę z nią z tyłu, możesz
przełożyć fotelik Cassie na miejsce pasażera? – zapytała chłopaka.
-
Ok, nie ma problemu – odpowiedział, spojrzał na Daisy i pokręcił z uśmiechem
głową.
Minęło
kilka chwil i w trójkę, bogatsi o 3 nowe pupile, ruszyli do domu. Iwo siedziała
na tylnym siedzeniu z ogromną suką wyłożoną na jej kolanach. Dziewczyna bawiła
się sierścią pieska i myślała o reakcji swojej mamy na widok Daisy w jej domu.
Cóż ja mogę napisać o tak świetnym rozdziale? Płakałam ze śmiechu już od początku i powtarzało się co ileś zdań. Dan rzeczywiście musi być idiotą haha. Iv ma pieska! Rasa świetna, ja już widzę dziewczynę w roli opiekuna. No i Cassie taka urocza :) Będzie kolacja z Kyle'm i rodzicami? Zapowiada się ciekawie :D
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, bo jest cudownie x
Dziękuje bardzo! Cieszę się, że się podobało xx
UsuńNareszcie rozdział! :D Oczywiście, cudowny ;) Z tego Dana naprawdę jest ciamajda, nie ma co ;p I zero Kyle'a, aż dziwne.. ;p
OdpowiedzUsuńTeż kocham psy, mogłabym ich mieć tysiące -- tylko kto by się nimi zajmował? I byłabym jak Violetta Villas ;p
Z niecierpliwością czekam na rozdział! :)
Nie wiesz nawet jak mi miło!
UsuńTym razem postaram się go napisać w szybciej niż miesiąc ;) xx
Rozdział jest super, dużo się dzieje i jest ciekawie. Czekam na neeeext ♡ ( dodaj następny rozdział trochę szybciej niż poprzedni plissss )
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: foreveroverjoyed.blogspot.com
Dziękuję :) Rozdział już zaczęłam pisać, więc wkrótce się pojawi.
UsuńChętnie zajrzę jak będę miała chwilę xx
IV ma piesała !
OdpowiedzUsuńDan tak bardzo nieogarnięty, oj jak mu Iv się podoba hyhy.
Gdzie jest Kyleeee ? ;o (wiem że ma próbę ale,ale,ale,ale,ale,ale ciociu ? :o )
Czekam na następny <3
Nowy rozdział za niedługo :)
UsuńIwona przyjaźni się z Colsonem, więc stwierdziłam, że "ciocia" będzie ok :D
Dziękuje za opinię x