Przepraszam za wszelkie ewentualne błędy, ale nie miałam czasu. Tylko przeleciałam cały tekst, więc pewnie czegoś nie wychwyciłam.Tak jak obiecałam, zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby rozdział był wcześniej, więc o to jest. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, chociaż ja osobiście jestem nim zawiedziona.Chciałabym Was też prosić o zostawianie komentarzy, bo bardzo chcę wiedzieć co jeszcze według Was powinnam zmienić lub poprawić.Cóż nie pozostaje mi nic innego jak życzyć miłej lektury i miłego tygodnia xxx.
____________________________________________________________________
- To co, Iv? Jakieś plany
na wieczór? – zapytał Colson i poruszył znacząco brwiami.
Jechali do domu Iwony i
tańczyli do muzyki z radia. Dziewczyna cały czas głaskała Daisy i myślała o
reakcji swojej mamy, gdy zobaczy ogromnego czworonoga w swoim domu. Cassie co
chwilę wyginała ręce do tyłu, żeby tylko musnąć delikatną sierść psa.
- Obiecałam mamie, że
zjem kolację z nią i Adamem – odpowiedziała wyrwana z zamyślenia i udała
entuzjazm.
- Och, rozumiem.
Chcieliśmy cię zabrać z Cassie do kina – uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- No cóż… Ale za to
jutrzejsze popołudnie chętnie spędzę z waszą dwójką – rzuciła i uśmiechnęła się
do szkraba siedzącego na siedzeniu pasażera. – Oczywiście jeśli tylko macie
ochotę.
- Zadzwonię do ciebie
jutro rano, bo nie wiem jak z chłopakami itp. – powiedział Colson.
- Ok – uśmiechnęła się
Iv i znów całą swoją uwagę skupiła na Daisy.
Ciszę przerwał dzwonek
telefonu, który odebrał chłopak i zaczął mówić coś o wyjściu na kolację itp.,
co przypomniało Iwonie, że miała napisać do Kyle’a. Wyjęła z kieszeni swoją
komórkę i spojrzała na zegarek. 17:42. Wybrała numer Simmonsa i wystukała treść
wiadomości:
Masz
zaproszenie na kolację od mojej mamy. O 20:00 u nas w domu. Jak się na to
zapatrujesz?
Iwo xxx
Kliknęła „Wyślij.”
licząc na szybką odpowiedź. Miała nadzieję, że Kyle się zgodzi, bo chciała,
żeby spędził trochę czasu z jej rodziną, a poza tym chciała też spędzić z nim
jak najwięcej czasu przed tą trasą. Głaskając psa i czekając na wiadomość zaczęła
wsłuchiwać się w rozmowę Colsona i Cassie.
Patrzyła na tą
dziewczynkę i nie mogła się nadziwić jej urodzie. Jak na pięciolatkę była
naprawdę bardzo mądra i przepiękna. Ciemna karnacja po mamie i wielkie brązowe
oczy czyniły to dziecko nadzwyczaj uroczym. Lokowane, brązowe włosy jedynie
dodawały uroku.
Po kilku chwilach
telefon w rękach Iwony zawibrował. Odblokowała ekran i otworzyła SMSa
Randka z
Twoją mamą brzmi obiecująco. Niestety nie zostawię Dana samego, a Will i Wood
wyszli na miasto, więc my utkwiliśmy w apartamencie.
Przepraszam, słońce.
Przepraszam, słońce.
Kyle xxxxx
Iwo westchnęła i z uśmiechem na twarzy odpisała chłopakowi.
Zbierz
przyzwoitkę ze sobą, coś wymyślimy.
P.S. Przynieście swoje zdjęcia z autografami, bo chyba mam fankę w domu. ;-)
P.S. Przynieście swoje zdjęcia z autografami, bo chyba mam fankę w domu. ;-)
Iwo xx
Wysłała i po jakiejś minucie
dostała opowiedź.
Ok! W takim
razie do zobaczenia, piękna. (Dan mówi cześć.)
Kyle xx
Zaśmiała się, bo
wyobraziła sobie Daniela, który z głupią miną macha na powitanie i ogólnie zachowuje
się jak przedszkolak. Wystukała tylko „Ok.” i schowała telefon z powrotem do
kieszeni.
- Zaraz będziemy –
rzucił Colson i odwrócił głowę do tyłu. - Czemu się nie odzywasz?
- Zamyśliłam się –
wzruszyła ramionami Iv.
- Ciociu, kiedy znowu
cię zobaczę? – zapytała Cassie, gdy podjechali pod dom dziewczyny.
- Możesz do mnie wpaść
kiedy tylko będziesz chciała. Zawsze znajdę dla ciebie czas – uśmiechnęła się
Iwo i wychyliła do przodu, żeby pożegnać dziewczynkę. – Do zobaczenia,
kochanie.
Cassie mocno się
przytuliła i wyszeptała na ucho, że będzie tęsknić. Iwona otworzyła drzwi, delikatnie wypchnęła
Daisy i sama mozolnie wygrzebała się z samochodu. Z ulgą się rozciągnęła, nogi
miała całe zdrętwiałe od wielkiego psiska, które leżało jej na kolanach przez
blisko 40 minut.
- To cześć – Colson
stanął przed dziewczyną i przytulił ją na pożegnanie. – Pamiętaj o tej pizzy,
musisz mi wszystko opowiedzieć.
- Tak, tak –
uśmiechnęła się Iv. – Pa, Colson.
Chłopak zapakował się z
powrotem do auta i machając, odjechał razem z Cassie do domu.
Iwo kucnęła przed Daisy
i zaczęła ją głaskać po pysku.
-Witaj w domu, mam
nadzieje, że moja mama nas nie oskóruje – wymamrotała, a pies szturchnął ją
swoim mokrym nosem. – No to chodźmy.
Pociągnęła smycz i
ruszyła w stronę drzwi. Nacisnęła klamkę z wahaniem.
- Mamo! – krzyknęła
stojąc w progu.
- Jestem w kuchni! –
odpowiedziała kobieta.
- Chodź tu, proszę –
zawołała Iv i poczuła lekki stres.
- Już idę! –
powiedziała mama i po chwili wyjrzała zza kuchennych drzwi. – Co to?!
- Daisy – odrzekła
dziewczyna z uśmiechem na twarzy i wzruszyła ramionami.
Kobieta stała przez
chwilę w korytarzu a jej twarz nie zdradzała żadnej emocji.
- Ok, a co ona tu robi?
– zapytała spokojnie.
- Nowy członek rodziny
– rzuciła Iwo, kucnęła przy psie i zaczęła gładzić go po całym ciele. – Piękna
jest, co?
- Słucham? Żartujesz,
prawda? – niedowierzała mama.
- To była miłość od
pierwszego wejrzenia. Ocaliłam ją, przygarnęłam ze schroniska – zaczęła mówić
dziewczyna patrząc z czułością na psa.
Kobieta podeszła do
suczki i również przed nią kucnęła, patrzyła na nią chwilę i uśmiechnęła się.
- Jest piękna, masz
rację – przyznała. – Cóż, teraz już nie ma wyjścia, psina zostanie z nami –
westchnęła.
- Dziękuję! – Iwona
uścisnęła mamę. – Jutro z samego rana pójdę do zoologicznego po jakieś miski, szampon i inne rzeczy –
powiedziała i spojrzała na Daisy. – Słyszałaś, malutka? Zostajesz z nami!
Suczka zamerdała ogonem
i zaczęła muskać pyskiem Iwo oraz jej mamę.
- Ja wracam do
gotowania, muszę dokończyć kolację – zakomunikowała kobieta i ruszyła do
kuchni.
- A właśnie, z Kylem
będzie Dan, ok? – zapytała dziewczyna.
- Mówisz mi to, kiedy
już wszystko jest gotowe, tak? – westchnęła mama. – Masz szczęście, że zrobiłam
więcej spaghetti – po tych słowach wyszła.
- Chodź, Daisy – Iv
odpięła smycz, wprowadziła psa do domu i zamknęła za sobą drzwi.
Pies zaczął chodzić po
pokojach i ogólnie biegać w tą i z powrotem, Iwona patrzyła na to z szerokim
uśmiechem. Cały czas patrząc na swojego pupila weszła za mamą do kuchni.
- Pomóc ci w czymś? –
zapytała.
- Nie trzeba, już
prawie wszystko gotowe – odpowiedziała kobieta. – Lepiej przejdź się do sklepu
i kup Daisy jakieś jedzenie, bo nie mamy nic, co można by jej dać.
- Ok, kupić ci coś? –
spojrzała na mamę.
- Wszystko mam, dzięki
– pokręciła głową.
Iv przytaknęła i wyszła
na korytarz, założyła skórzaną kurtkę, przewiesiła przez ramię torebkę i
cmoknęła kilka razy na psa.
- Chodź! – zawołała.
Czworonóg podszedł do
niej niepewnym krokiem. Dziewczyna ponownie przypięła smycz do obroży i
wyprowadziła psisko na zewnątrz. Wyjęła z kieszeni telefon, podłączyła do niego
słuchawki i włączyła Arctic Monkeys. Szła i kiwała głową w rytmie muzyki i
podśpiewywała sobie pod nosem.
Kiedy doszła do sklepu,
przywiązała do jakiegoś słupa smycz Daisy i pogłaskała ją po głowie. Wzięła
małą paczkę jedzenia dla psa i butelkę wody mineralnej. Podeszła do kasy i
westchnęła, gdy zobaczyła dosyć sporą kolejkę. Nagle poczuła wibrację w
kieszeni, więc wyjęła telefon z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz, otworzyła
wiadomość od Alice.
Musimy się
spotkać! Tęskniiiiiię!
Al.
Uśmiechnęła się i
odpisała przyjaciółce.
No to może
jutro? Śniadanie?
Iwo xxx
Zablokowała telefon i
podniosła głowę. Ostatnia osoba, która przed nią stała właśnie płaciła za
zakupy, więc Iwona już wyjęła portfel, żeby jak najszybciej opuścić sklep.
Kasjerka zeskanowała wodę i karmę, dziewczyna zapłaciła, zabrała resztę i
wyszła.
Wrzuciła do torby
jedzenie dla Daisy, otworzyła napój i pochłonęła cały w kila chwil. Wyrzuciła
butelkę do kosza, odwiązała smycz i razem z psem ruszyła do domu. Nadal
słuchała muzyki i zamyślona, tanecznym krokiem z zamkniętymi chwilami oczami
szła do przodu.
Nagle
wpadła na kogoś, wyjęła słuchawki z uszu i spojrzała na osobę, którą
staranowała. Przed Iv stała śliczna, wysoka dziewczyna o blond włosach. Ze
zrezygnowaniem wypisanym na twarzy patrzyła na swoją bluzkę, która cała była
oblana kawą.
- O mój boże!
Przepraszam najmocniej – powiedziała Iwo i zakryła dłońmi usta.
- Nic się nie stało –
westchnęła dziewczyna. – To tylko kawa, chyba się spierze.
- Naprawdę mi przykro,
ale ze mnie łamaga – Iwona nadal przepraszała.
- Serio, to nic, takie
rzeczy się zdarzają, prawda? – uśmiechnęła się nieznajoma.
- Daleko mieszkasz? –
zapytała Iv.
- Kawałek drogi stąd.
- To zapraszam do mnie,
ogarniesz się itd. – zaproponowała ze zmieszaniem.
- Nie, dam radę, dzięki
– machnęła ręką dziewczyna.
- Pozwól mi się jakoś
zrehabilitować – uśmiechnęła się zachęcająco Iwo.
- Ok, dzięki-
odpowiedziała również z uśmiechem.
- Naprawdę nie ma za
co, to w końcu ja cię oblałam, nie?
- Taa… - wzruszyła
ramionami. – Tak przy okazji, mam na imię Natalie.
- Ja Iwo, miło mi.
- A co to za
ślicznotka? – kucnęła przed psem Natalie i zaczęła go głaskać.
- Daisy, dziś przygarnęłam
ją ze schroniska – rzekła z uśmiechem Iwona.
- Cudna – powiedziała i
wstała. – No to w drogę, prowadź.
Dziewczyny zaczęły
iść mozolnie w stronę domu. Okazało się,
że Natalie jest naprawdę w porządku i
mimo faktu, że chwilę wcześniej została oblana kawą była bardzo miła i widać
było, że nie żywiła urazy.
Po kilku minutach były
już na miejscu. Iv otworzyła drzwi, spuściła psa i wpuściła do środka Natalie.
- Mamo, już jestem! –
krzyknęła i zdjęła kurtkę. – Chodź, dam Ci jakąś bluzkę – zwróciła się do
koleżanki, na co ta odpowiedziała skinieniem głowy.
W pokoju Iwo znalazła
jakiś top z nadrukiem i podała go poszkodowanej.
- Jeśli chcesz wziąć
prysznic, czy coś, to nie ma sprawy – uśmiechnęła się życzliwie.
- Nie, dziękuję –
Natalie wzięła bluzkę i spojrzała na Iwo. – Powiedz mi tylko, gdzie mogę się
przebrać.
Iwona zaprowadziła ją
do łazienki i podeszła do szafy, żeby wybrać jakieś świeże ubrania na kolację. Postawiła
na koronkową bluzkę i kloszowaną spódniczkę ze skórki, do tego wyjęła z pudełka
czarne koturny. Ułożyła rzeczy na łóżku, żeby upewnić się, że będą pasować.
Poczekała chwilę i kiedy Natalie opuściła łazienkę sama poszła się przebrać,
poprawić makijaż i ułożyć włosy.
Wyszła do pokoju po 10
minutach i podeszła do toaletki, żeby znaleźć swoje ulubione kolczyki w
kształcie kulki.
- To ja chyba już pójdę
– powiedziała Natalie, wstała i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- Nie przesadzaj,
śpieszy ci się gdzieś? – spojrzała na nią Iwo.
- Niby nie, ale
wychodzisz gdzieś, albo ktoś odwiedzi ciebie, więc nie będę ci przeszkadzała –
machnęła ręką i uśmiechnęła się dziewczyna.
- Nie będziesz
przeszkadzała! Przebrałam się na kolację – wzruszyła ramionami. – Poza tym moja
mama i tak cię nie wypuści, więc chcesz czy nie, zostaniesz u mnie na kolację.
- No dobra, mam
nadzieję, że to na pewno nie problem.
- Absolutnie - pokręciła głową Iwo. – Będzie mi bardzo
miło. Zostaw tu torebkę i chodźmy na dół – kiwnęła na łóżko, wyjęła ze swojej
torby telefon i jedzenia dla psa, po czym obie ruszyły do kuchni.
- Swoją drogą bardzo
ładna ta bluzka, chyba ci ją zawinę – rzekła Natalie.
- A bierz ją sobie,
rzadko ją ubieram – zaśmiała się Iwona.
- Oj, żebyś nie
żałowała swoich słów – odpowiedziała dziewczyna i wystawiła język.
- Mamo, to jest Natalie
– wskazała na dziewczynę. – Oblałam ją kawą i zaproponowałam jej kolację w
ramach przeprosin.
- Ok, nie ma problemu.
Miło cię poznać, Natalie – uśmiechnęła się kobieta.
- Panią też – odpowiedziała
z uśmiechem dziewczyna.
- A ty masz szczęście, córko, że zawsze robię
więcej jedzenia – spojrzała na Iwo.
- Jesteś najlepsza –
pocałowała mamę dziewczyna. – Daisy, chodź! – krzyknęła, wyjęła z szafki miskę
i nasypała do niej jedzenie. – Masz, słońce – pogłaskała psa, który wszedł do
kuchni.
- Siadaj sobie Natalie
– Iv wskazała na krzesło.
- Dzięki – rzekła i
zajęła miejsce przy stole.
– Mamo, a gdzie jest
Adam? – spojrzała na kobietę i usiadła na blacie.
- Powinien być za
chwilę, pojechał kilka godzin temu po jakieś rzeczy do Hannah – odrzekła i
wróciła do mieszania sosu.
- Ok – wzruszyła
ramionami i spojrzała na zegarek, nie mogła się doczekać przyjazdu Kyle’a i
Dana. 19:40.
Na myśl o jej chłopaku
na twarz mimowolnie wstąpił uśmiech. Chciała go widzieć jak najczęściej i jak
najdłużej. Dawno nie czuła potrzeby przebywania w czyimś towarzystwie tak
bardzo. Mimo tego, że znali się w sumie od niedawna, to ciężko jej było
wytrzymać dnia bez Kyle’a, nawet wymiana SMSów sprawiała, że humor od razu jej
się poprawiał. Przypomniało jej się, że za kilka dni chłopaki muszą wyjechać, a
ona dalej nie wiedziała, czy jechać z nimi. Postanowiła zostawić rozmyślania na
ten temat na później, żeby nie psuć sobie wieczoru.
- Natalie, a gdzie ty w
ogóle mieszkasz? – przerwała ciszę mama.
- Ee, w sumie to w
centrum, kawałek drogi stąd – odpowiedziała dziewczyna.
- To po kolacji możesz
u nas zostać, jeśli chcesz – spojrzała na nią kobieta.
- Nie, nie, ale
dziękuję – pokręciła głową. - Nie chcę
państwu przeszkadzać, a poza tym muszę zająć się rano bratem, bo mama idzie do
pracy. Zamówię taksówkę sobie taksówkę.
- W takim razie ktoś
cię odwiezie, nie będziesz się ciągała taksówkami – uśmiechnęła się mama.
- Ja cię odwiozę, nie
ma problemu – wtrąciła się Iv.
- Dzięki –
odpowiedziała z uśmiechem Natalie.
Dzwonek do drzwi i
szczekanie psa przerwało rozmowę. Iwona od razu zeskoczyła z blatu i poszła
otworzyć.
- Heej – pierwszy
podszedł do niej Dan i zamknął ją w żelaznym uścisku.
- Cześć – odpowiedziała
i zaśmiała się. – Puść już, bo mnie udusisz.
- Ok – wypuścił ją z
ramion i uśmiechnął się w ten uroczy sposób.
- Witam, słońce –
podbiegł do niej Kyle, objął ją w talii i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
– Tęskniłem.
- Rzeczywiście, bo tak
długo się nie widzieliśmy – wystawiła język.
- No cóż, chciałbym
mieć cię przy sobie cały czas, więc nawet te kilka godzin mi się dłużyło –
wyszeptał jej do ucha i pocałował w czoło.
- Dan, zapraszam do
kuchni – Iwo uśmiechnęła się do chłopaka.
- Ok! –
odpowiedział i pobiegł niczym sarenka we
wskazane miejsce. – Czuję piękne zapachy! – zachwycał się, przekroczył próg i
gdy zobaczył śmiejącą się mamę Iwony zmieszał się. – Dobry wieczór – przywitał
się i spojrzał w podłogę.
- Dan, ty to robisz
dobre wrażenie – klepnął przyjaciela po plecach Kyle. – Dobry wieczór, proszę
pani. Miło panią widzieć – uśmiechnął się zyczliwie.
- Mamo, to jest
Dan – wskazała na Smitha stojącego jak
jakaś niezdara. - Kyle’a już znasz - spojrzała
na zmieszaną i zaskoczoną dziewczyę, która siedziała na krześle z otwartą
buzią. - A to jest Natalie, chłopcy – wskazała na koleżankę.
- Miło cię poznać –
uśmiechnął się do niej Simmons.
- Tak, miło cię poznać
– zawtórował mu Dan, spojrzał na nią szybko, posłał nieśmiały uśmiech i wrócił
do podziwiania podłogi.
- Was też bardzo miło
poznać – wydukała Natalie. – Czy wy, czy wy jesteście z Bastille?!
- Tak – odpowiedział
Daniel.
- Chyba mamy tu fankę!
– zaśmiał się Kyle.
- Uwielbiam waszą
muzykę! – zachwycała się dziewczyna.
- Cóż cieszymy się
bardzo – odpowiedział Simmons.
- Mogę zrobić sobie z
wami zdjęcie? – poprosiła już nie krzycząc.
- Pewnie – uśmiechnął
się Dan, a Kyle przytaknął.
- Daj telefon, ja
zrobię zdjęcie – rzekła Iv.
Ustawili się do
zdjęcia, chłopcy po boku, a Natalia z dziką radością na twarzy po śroku.
- Uśmiech! –
wykrzyknęła.
Sfotografowała ich i
oddała telefon dziewczynie. Była tak szczęśliwa, że spotkała swoich idoli. Od
razu wstawiła zdjęcie na każdy możliwy portal, w sumie to nic w tym dziwnego.
Każdy by się tak pewnie zachował, dlatego Iwo nie podeszła do tego krytycznie,
wręcz przeciwnie.
Natalie i chłopcy
rozmawiali, a mama gotowała. Iwona nalała sobie wody, oparła się o lodówkę i zaczęła
sączyć napój. Kolejny dzwonek do drzwi i ponowne szczekanie psa wyrwały Iv z
zamyślenia. Dziewczyna poszła otworzyć i w drzwiach zobaczyła Adama i stojących
za nią Hannah z mężem.
- Mama się wkurzy –
zaśmiała się Iwo.
- Dlaczego? – zapytał zaniepokojony
Adam.
- Bo nie starczy
jedzenia, mamy już 3 gości – odpowiedziała.
- O cholera – jęknął. –
No cóż, jakoś damy radę.
Cała czwórka stanęła przed
drzwiami kuchni, mama spojrzała na nich i wzniosła ręce do góry.
- No nie! Czy tak
trudno wysłać SMSa, żeby powiadomić, że ktoś kogoś zabiera! – zaczęła marudzić
kobieta.
- Przepraszam, kochanie
– Adam podszedł do niej i objął ją w pasie.
- Nie starczy nam
jedzenia – spojrzała na garnki.
- To co? Ja zadzwonię
do pizzerii? – zaproponowała Iwo.
- Nie ma innego wyjścia
– uśmiechnął się Adam.
- To zaprowadź
wszystkich do jadalni, a ja zamówię – zakomunikowała.
- To chodźcie wszyscy
za mną – machnął ręką na 5 gości, którzy gęsiego za nim ruszyli.
- Mamo nie przejmuj się,
nałóż to co zrobiłaś, domówimy pizzę i tyle – wzruszyła ramionami Iv i wyjęła z
kieszeni telefon.
Iwona i mama postawiły
przed każdym z minimalną ilością spaghetti „na spróbowanie” oraz 4 ogromne
pizze.
- No to smacznego! –
powiedziała mama. – Częstujcie się.
Powiem jedno: chcę widzieć w następnym rozdziale Dana i Natalię razem! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle spoko, cały czas coś się dzieje ^^
Znalazłam kilka błędów, ale ci ich nie wytykam, bo ostrzegałaś na początku...
Czekam na next i życzę weny, xxx
PS: A i mam małą uwagę ( jednak ): w dialogach raczej nie pisze się "itd.". Lepiej "i tak dalej". Ja piszę tak nawet poza dialogami.... Nie bądź zła za tą uwagę :*
Nie mówię nie jeśli chodzi o Natalię i Dana :D
UsuńNie jestem zła, wręcz przeciwnie :)
Dziękuję bardzo! xx
Właśnie! Zgadzam się, że Natalie i Dan mogliby być razem czy coś w tym stylu. Może dlatego, że Smith zachował się z w jej towarzystwie nieśmiało (ja to tak odebrałam) czyli chyba wpadła mu w oko :D
OdpowiedzUsuńByłam tak zaczytana i wkręciłam się w to, że nie zwracałam uwagi na błędy! No i pies gra tutaj fajną rolę, podoba mi się to :)
Pozdrawiam, życzę dobrej weny i powodzenia! x
Dziękuję, postaram się, żeby kolejny rozdział pojawił się równie szybko. xx
UsuńOd razu jak Natalie została na kolacji, wyobraziłam ją sobie z Danem ;)
OdpowiedzUsuńKto to Hannah, bo nie kojarzę? :P
Lekko się czyta, rozdział jest cudowny.
Życzę miłego pisania, oby rozdział jak najszybciej!
Hannah to siostra Adama :)
UsuńDziękuję! xx