poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 11

Przepraszam za wszelkie ewentualne błędy, ale nie miałam czasu. Tylko przeleciałam cały tekst, więc pewnie czegoś nie wychwyciłam.Tak jak obiecałam, zrobiłam wszystko co w mojej mocy, żeby rozdział był wcześniej, więc o to jest. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, chociaż ja osobiście jestem nim zawiedziona.Chciałabym Was też prosić o zostawianie komentarzy, bo bardzo chcę wiedzieć co jeszcze według Was powinnam zmienić lub poprawić.Cóż nie pozostaje mi nic innego jak życzyć miłej lektury i miłego tygodnia xxx. 

____________________________________________________________________

- To co, Iv? Jakieś plany na wieczór? – zapytał Colson i poruszył znacząco brwiami.
Jechali do domu Iwony i tańczyli do muzyki z radia. Dziewczyna cały czas głaskała Daisy i myślała o reakcji swojej mamy, gdy zobaczy ogromnego czworonoga w swoim domu. Cassie co chwilę wyginała ręce do tyłu, żeby tylko musnąć delikatną sierść psa.
- Obiecałam mamie, że zjem kolację z nią i Adamem – odpowiedziała wyrwana z zamyślenia i udała entuzjazm.
- Och, rozumiem. Chcieliśmy cię zabrać z Cassie do kina – uśmiechnął się i wzruszył ramionami.
- No cóż… Ale za to jutrzejsze popołudnie chętnie spędzę z waszą dwójką – rzuciła i uśmiechnęła się do szkraba siedzącego na siedzeniu pasażera. – Oczywiście jeśli tylko macie ochotę.
- Zadzwonię do ciebie jutro rano, bo nie wiem jak z chłopakami itp. – powiedział Colson.
- Ok – uśmiechnęła się Iv i znów całą swoją uwagę skupiła na Daisy.
Ciszę przerwał dzwonek telefonu, który odebrał chłopak i zaczął mówić coś o wyjściu na kolację itp., co przypomniało Iwonie, że miała napisać do Kyle’a. Wyjęła z kieszeni swoją komórkę i spojrzała na zegarek. 17:42. Wybrała numer Simmonsa i wystukała treść wiadomości:

Masz zaproszenie na kolację od mojej mamy. O 20:00 u nas w domu. Jak się na to zapatrujesz?

Iwo xxx

Kliknęła „Wyślij.” licząc na szybką odpowiedź. Miała nadzieję, że Kyle się zgodzi, bo chciała, żeby spędził trochę czasu z jej rodziną, a poza tym chciała też spędzić z nim jak najwięcej czasu przed tą trasą. Głaskając psa i czekając na wiadomość zaczęła wsłuchiwać się w rozmowę Colsona i Cassie.
Patrzyła na tą dziewczynkę i nie mogła się nadziwić jej urodzie. Jak na pięciolatkę była naprawdę bardzo mądra i przepiękna. Ciemna karnacja po mamie i wielkie brązowe oczy czyniły to dziecko nadzwyczaj uroczym. Lokowane, brązowe włosy jedynie dodawały uroku.
Po kilku chwilach telefon w rękach Iwony zawibrował. Odblokowała ekran i otworzyła SMSa

Randka z Twoją mamą brzmi obiecująco. Niestety nie zostawię Dana samego, a Will i Wood wyszli na miasto, więc my utkwiliśmy w apartamencie.
Przepraszam, słońce.

Kyle xxxxx

Iwo westchnęła  i z uśmiechem na twarzy odpisała chłopakowi.

Zbierz przyzwoitkę ze sobą, coś wymyślimy.
P.S. Przynieście swoje zdjęcia z autografami, bo chyba mam fankę w domu. ;-)

Iwo xx

Wysłała i po jakiejś minucie dostała opowiedź.

Ok! W takim razie do zobaczenia, piękna. (Dan mówi cześć.)

Kyle xx

Zaśmiała się, bo wyobraziła sobie Daniela, który z głupią miną macha na powitanie i ogólnie zachowuje się jak przedszkolak. Wystukała tylko „Ok.” i schowała telefon z powrotem do kieszeni.
- Zaraz będziemy – rzucił Colson i odwrócił głowę do tyłu. - Czemu się nie odzywasz?
- Zamyśliłam się – wzruszyła ramionami Iv.
- Ciociu, kiedy znowu cię zobaczę? – zapytała Cassie, gdy podjechali pod dom dziewczyny.
- Możesz do mnie wpaść kiedy tylko będziesz chciała. Zawsze znajdę dla ciebie czas – uśmiechnęła się Iwo i wychyliła do przodu, żeby pożegnać dziewczynkę. – Do zobaczenia, kochanie.
Cassie mocno się przytuliła i wyszeptała na ucho, że będzie tęsknić.  Iwona otworzyła drzwi, delikatnie wypchnęła Daisy i sama mozolnie wygrzebała się z samochodu. Z ulgą się rozciągnęła, nogi miała całe zdrętwiałe od wielkiego psiska, które leżało jej na kolanach przez blisko 40 minut.
- To cześć – Colson stanął przed dziewczyną i przytulił ją na pożegnanie. – Pamiętaj o tej pizzy, musisz mi wszystko opowiedzieć.
- Tak, tak – uśmiechnęła się Iv. – Pa, Colson.
Chłopak zapakował się z powrotem do auta i machając, odjechał razem z Cassie do domu.
Iwo kucnęła przed Daisy i zaczęła ją głaskać po pysku.
-Witaj w domu, mam nadzieje, że moja mama nas nie oskóruje – wymamrotała, a pies szturchnął ją swoim mokrym nosem. – No to chodźmy.
Pociągnęła smycz i ruszyła w stronę drzwi. Nacisnęła klamkę z wahaniem.
- Mamo! – krzyknęła stojąc w progu.
- Jestem w kuchni! – odpowiedziała kobieta.
- Chodź tu, proszę – zawołała Iv i poczuła lekki stres.
- Już idę! – powiedziała mama i po chwili wyjrzała zza kuchennych drzwi. – Co to?!
- Daisy – odrzekła dziewczyna z uśmiechem na twarzy i wzruszyła ramionami.
Kobieta stała przez chwilę w korytarzu a jej twarz nie zdradzała żadnej emocji.
- Ok, a co ona tu robi? – zapytała spokojnie.
- Nowy członek rodziny – rzuciła Iwo, kucnęła przy psie i zaczęła gładzić go po całym ciele. – Piękna jest, co?
- Słucham? Żartujesz, prawda? – niedowierzała mama.
- To była miłość od pierwszego wejrzenia. Ocaliłam ją, przygarnęłam ze schroniska – zaczęła mówić dziewczyna patrząc z czułością na psa.
Kobieta podeszła do suczki i również przed nią kucnęła, patrzyła na nią chwilę i uśmiechnęła się.
- Jest piękna, masz rację – przyznała. – Cóż, teraz już nie ma wyjścia, psina zostanie z nami – westchnęła.
- Dziękuję! – Iwona uścisnęła mamę. – Jutro z samego rana pójdę do zoologicznego  po jakieś miski, szampon i inne rzeczy – powiedziała i spojrzała na Daisy. – Słyszałaś, malutka? Zostajesz z nami!
Suczka zamerdała ogonem i zaczęła muskać pyskiem Iwo oraz jej mamę.
- Ja wracam do gotowania, muszę dokończyć kolację – zakomunikowała kobieta i ruszyła do kuchni.
- A właśnie, z Kylem będzie Dan, ok? – zapytała dziewczyna.
- Mówisz mi to, kiedy już wszystko jest gotowe, tak? – westchnęła mama. – Masz szczęście, że zrobiłam więcej spaghetti – po tych słowach wyszła.
- Chodź, Daisy – Iv odpięła smycz, wprowadziła psa do domu i zamknęła za sobą drzwi.
Pies zaczął chodzić po pokojach i ogólnie biegać w tą i z powrotem, Iwona patrzyła na to z szerokim uśmiechem. Cały czas patrząc na swojego pupila weszła za mamą do kuchni.
- Pomóc ci w czymś? – zapytała.
- Nie trzeba, już prawie wszystko gotowe – odpowiedziała kobieta. – Lepiej przejdź się do sklepu i kup Daisy jakieś jedzenie, bo nie mamy nic, co można by jej dać.
- Ok, kupić ci coś? – spojrzała na mamę.
- Wszystko mam, dzięki – pokręciła głową.
Iv przytaknęła i wyszła na korytarz, założyła skórzaną kurtkę, przewiesiła przez ramię torebkę i cmoknęła kilka razy na psa.
- Chodź! – zawołała.
Czworonóg podszedł do niej niepewnym krokiem. Dziewczyna ponownie przypięła smycz do obroży i wyprowadziła psisko na zewnątrz. Wyjęła z kieszeni telefon, podłączyła do niego słuchawki i włączyła Arctic Monkeys. Szła i kiwała głową w rytmie muzyki i podśpiewywała sobie pod nosem.
Kiedy doszła do sklepu, przywiązała do jakiegoś słupa smycz Daisy i pogłaskała ją po głowie. Wzięła małą paczkę jedzenia dla psa i butelkę wody mineralnej. Podeszła do kasy i westchnęła, gdy zobaczyła dosyć sporą kolejkę. Nagle poczuła wibrację w kieszeni, więc wyjęła telefon z kieszeni i spojrzała na wyświetlacz, otworzyła wiadomość od Alice.

Musimy się spotkać! Tęskniiiiiię!

Al.

Uśmiechnęła się i odpisała przyjaciółce.

No to może jutro? Śniadanie?

Iwo xxx

Zablokowała telefon i podniosła głowę. Ostatnia osoba, która przed nią stała właśnie płaciła za zakupy, więc Iwona już wyjęła portfel, żeby jak najszybciej opuścić sklep. Kasjerka zeskanowała wodę i karmę, dziewczyna zapłaciła, zabrała resztę i wyszła.
Wrzuciła do torby jedzenie dla Daisy, otworzyła napój i pochłonęła cały w kila chwil. Wyrzuciła butelkę do kosza, odwiązała smycz i razem z psem ruszyła do domu. Nadal słuchała muzyki i zamyślona, tanecznym krokiem z zamkniętymi chwilami oczami szła do przodu.
Nagle wpadła na kogoś, wyjęła słuchawki z uszu i spojrzała na osobę, którą staranowała. Przed Iv stała śliczna, wysoka dziewczyna o blond włosach. Ze zrezygnowaniem wypisanym na twarzy patrzyła na swoją bluzkę, która cała była oblana kawą.
- O mój boże! Przepraszam najmocniej – powiedziała Iwo i zakryła dłońmi usta.
- Nic się nie stało – westchnęła dziewczyna. – To tylko kawa, chyba się spierze.
- Naprawdę mi przykro, ale ze mnie łamaga – Iwona nadal przepraszała.
- Serio, to nic, takie rzeczy się zdarzają, prawda? – uśmiechnęła się nieznajoma.
- Daleko mieszkasz? – zapytała Iv.
- Kawałek drogi stąd.
- To zapraszam do mnie, ogarniesz się itd. – zaproponowała ze zmieszaniem.
- Nie, dam radę, dzięki – machnęła ręką dziewczyna.
- Pozwól mi się jakoś zrehabilitować – uśmiechnęła się zachęcająco Iwo.
- Ok, dzięki- odpowiedziała również z uśmiechem.
- Naprawdę nie ma za co, to w końcu ja cię oblałam, nie?
- Taa… - wzruszyła ramionami. – Tak przy okazji, mam na imię Natalie.
- Ja Iwo, miło mi.
- A co to za ślicznotka? – kucnęła przed psem Natalie i zaczęła go głaskać.
- Daisy, dziś przygarnęłam ją ze schroniska – rzekła z uśmiechem Iwona.
- Cudna – powiedziała i wstała. – No to w drogę, prowadź.
Dziewczyny zaczęły iść  mozolnie w stronę domu. Okazało się, że Natalie jest naprawdę w porządku  i mimo faktu, że chwilę wcześniej została oblana kawą była bardzo miła i widać było, że nie żywiła urazy.
Po kilku minutach były już na miejscu. Iv otworzyła drzwi, spuściła psa i wpuściła do środka Natalie.
- Mamo, już jestem! – krzyknęła i zdjęła kurtkę. – Chodź, dam Ci jakąś bluzkę – zwróciła się do koleżanki, na co ta odpowiedziała skinieniem głowy.
W pokoju Iwo znalazła jakiś top z nadrukiem i podała go poszkodowanej.
- Jeśli chcesz wziąć prysznic, czy coś, to nie ma sprawy – uśmiechnęła się życzliwie.
- Nie, dziękuję – Natalie wzięła bluzkę i spojrzała na Iwo. – Powiedz mi tylko, gdzie mogę się przebrać.
Iwona zaprowadziła ją do łazienki i podeszła do szafy, żeby wybrać jakieś świeże ubrania na kolację. Postawiła na koronkową bluzkę i kloszowaną spódniczkę ze skórki, do tego wyjęła z pudełka czarne koturny. Ułożyła rzeczy na łóżku, żeby upewnić się, że będą pasować. Poczekała chwilę i kiedy Natalie opuściła łazienkę sama poszła się przebrać, poprawić makijaż i ułożyć włosy.
Wyszła do pokoju po 10 minutach i podeszła do toaletki, żeby znaleźć swoje ulubione kolczyki w kształcie kulki.
- To ja chyba już pójdę – powiedziała Natalie, wstała i zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- Nie przesadzaj, śpieszy ci się gdzieś? – spojrzała na nią Iwo.
- Niby nie, ale wychodzisz gdzieś, albo ktoś odwiedzi ciebie, więc nie będę ci przeszkadzała – machnęła ręką i uśmiechnęła się dziewczyna.
- Nie będziesz przeszkadzała! Przebrałam się na kolację – wzruszyła ramionami. – Poza tym moja mama i tak cię nie wypuści, więc chcesz czy nie, zostaniesz u mnie na kolację.
- No dobra, mam nadzieję, że to na pewno nie problem.
- Absolutnie  - pokręciła głową Iwo. – Będzie mi bardzo miło. Zostaw tu torebkę i chodźmy na dół – kiwnęła na łóżko, wyjęła ze swojej torby telefon i jedzenia dla psa, po czym obie ruszyły do kuchni.
- Swoją drogą bardzo ładna ta bluzka, chyba ci ją zawinę – rzekła Natalie.
- A bierz ją sobie, rzadko ją ubieram – zaśmiała się Iwona.
- Oj, żebyś nie żałowała swoich słów – odpowiedziała dziewczyna i wystawiła język.
- Mamo, to jest Natalie – wskazała na dziewczynę. – Oblałam ją kawą i zaproponowałam jej kolację w ramach przeprosin.
- Ok, nie ma problemu. Miło cię poznać, Natalie – uśmiechnęła się kobieta.
- Panią też – odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna.
-  A ty masz szczęście, córko, że zawsze robię więcej jedzenia – spojrzała na Iwo.
- Jesteś najlepsza – pocałowała mamę dziewczyna. – Daisy, chodź! – krzyknęła, wyjęła z szafki miskę i nasypała do niej jedzenie. – Masz, słońce – pogłaskała psa, który wszedł do kuchni.
- Siadaj sobie Natalie – Iv wskazała na krzesło.
- Dzięki – rzekła i zajęła miejsce przy stole.
– Mamo, a gdzie jest Adam? – spojrzała na kobietę i usiadła na blacie.
- Powinien być za chwilę, pojechał kilka godzin temu po jakieś rzeczy do Hannah – odrzekła i wróciła do mieszania sosu.
- Ok – wzruszyła ramionami i spojrzała na zegarek, nie mogła się doczekać przyjazdu Kyle’a i Dana. 19:40.
Na myśl o jej chłopaku na twarz mimowolnie wstąpił uśmiech. Chciała go widzieć jak najczęściej i jak najdłużej. Dawno nie czuła potrzeby przebywania w czyimś towarzystwie tak bardzo. Mimo tego, że znali się w sumie od niedawna, to ciężko jej było wytrzymać dnia bez Kyle’a, nawet wymiana SMSów sprawiała, że humor od razu jej się poprawiał. Przypomniało jej się, że za kilka dni chłopaki muszą wyjechać, a ona dalej nie wiedziała, czy jechać z nimi. Postanowiła zostawić rozmyślania na ten temat na później, żeby nie psuć sobie wieczoru.
- Natalie, a gdzie ty w ogóle mieszkasz? – przerwała ciszę mama.
- Ee, w sumie to w centrum, kawałek drogi stąd – odpowiedziała dziewczyna.
- To po kolacji możesz u nas zostać, jeśli chcesz – spojrzała na nią kobieta.
- Nie, nie, ale dziękuję – pokręciła głową. -  Nie chcę państwu przeszkadzać, a poza tym muszę zająć się rano bratem, bo mama idzie do pracy. Zamówię taksówkę sobie taksówkę.
- W takim razie ktoś cię odwiezie, nie będziesz się ciągała taksówkami – uśmiechnęła się mama.
- Ja cię odwiozę, nie ma problemu – wtrąciła się Iv.
- Dzięki – odpowiedziała z uśmiechem Natalie.
Dzwonek do drzwi i szczekanie psa przerwało rozmowę. Iwona od razu zeskoczyła z blatu i poszła otworzyć.
- Heej – pierwszy podszedł do niej Dan i zamknął ją w żelaznym uścisku.
- Cześć – odpowiedziała i zaśmiała się. – Puść już, bo mnie udusisz.
- Ok – wypuścił ją z ramion i uśmiechnął się w ten uroczy sposób.
- Witam, słońce – podbiegł do niej Kyle, objął ją w talii i złożył na jej ustach namiętny pocałunek. – Tęskniłem.
- Rzeczywiście, bo tak długo się nie widzieliśmy – wystawiła język.
- No cóż, chciałbym mieć cię przy sobie cały czas, więc nawet te kilka godzin mi się dłużyło – wyszeptał jej do ucha i pocałował w czoło.
- Dan, zapraszam do kuchni – Iwo uśmiechnęła się do chłopaka.
- Ok! – odpowiedział  i pobiegł niczym sarenka we wskazane miejsce. – Czuję piękne zapachy! – zachwycał się, przekroczył próg i gdy zobaczył śmiejącą się mamę Iwony zmieszał się. – Dobry wieczór – przywitał się i spojrzał w podłogę.
- Dan, ty to robisz dobre wrażenie – klepnął przyjaciela po plecach Kyle. – Dobry wieczór, proszę pani. Miło panią widzieć – uśmiechnął się zyczliwie.
- Mamo, to jest Dan  – wskazała na Smitha stojącego jak jakaś niezdara. - Kyle’a już znasz  - spojrzała na zmieszaną i zaskoczoną dziewczyę, która siedziała na krześle z otwartą buzią. - A to jest Natalie, chłopcy – wskazała na koleżankę.
- Miło cię poznać – uśmiechnął się do niej Simmons.
- Tak, miło cię poznać – zawtórował mu Dan, spojrzał na nią szybko, posłał nieśmiały uśmiech i wrócił do podziwiania podłogi.
- Was też bardzo miło poznać – wydukała Natalie. – Czy wy, czy wy jesteście z Bastille?!
- Tak – odpowiedział Daniel.
- Chyba mamy tu fankę! – zaśmiał się Kyle.
- Uwielbiam waszą muzykę! – zachwycała się dziewczyna.
- Cóż cieszymy się bardzo – odpowiedział Simmons.
- Mogę zrobić sobie z wami zdjęcie? – poprosiła już nie krzycząc.
- Pewnie – uśmiechnął się Dan, a Kyle przytaknął.
- Daj telefon, ja zrobię zdjęcie – rzekła Iv.
Ustawili się do zdjęcia, chłopcy po boku, a Natalia z dziką radością na twarzy po śroku.
- Uśmiech! – wykrzyknęła.
Sfotografowała ich i oddała telefon dziewczynie. Była tak szczęśliwa, że spotkała swoich idoli. Od razu wstawiła zdjęcie na każdy możliwy portal, w sumie to nic w tym dziwnego. Każdy by się tak pewnie zachował, dlatego Iwo nie podeszła do tego krytycznie, wręcz przeciwnie.
Natalie i chłopcy rozmawiali, a mama gotowała. Iwona nalała sobie wody, oparła się o lodówkę i zaczęła sączyć napój. Kolejny dzwonek do drzwi i ponowne szczekanie psa wyrwały Iv z zamyślenia. Dziewczyna poszła otworzyć i w drzwiach zobaczyła Adama i stojących za nią Hannah z mężem.
- Mama się wkurzy – zaśmiała się Iwo.
- Dlaczego? – zapytał zaniepokojony Adam.
- Bo nie starczy jedzenia, mamy już 3 gości – odpowiedziała.
- O cholera – jęknął. – No cóż, jakoś damy radę.
Cała czwórka stanęła przed drzwiami kuchni, mama spojrzała na nich i wzniosła ręce do góry.
- No nie! Czy tak trudno wysłać SMSa, żeby powiadomić, że ktoś kogoś zabiera! – zaczęła marudzić kobieta.
- Przepraszam, kochanie – Adam podszedł do niej i objął ją w pasie.
- Nie starczy nam jedzenia – spojrzała na garnki.
- To co? Ja zadzwonię do pizzerii? – zaproponowała Iwo.
- Nie ma innego wyjścia – uśmiechnął się Adam.
- To zaprowadź wszystkich do jadalni, a ja zamówię – zakomunikowała.
- To chodźcie wszyscy za mną – machnął ręką na 5 gości, którzy gęsiego za nim ruszyli.
- Mamo nie przejmuj się, nałóż to co zrobiłaś, domówimy pizzę i tyle – wzruszyła ramionami Iv i wyjęła z kieszeni telefon.
Iwona i mama postawiły przed każdym z minimalną ilością spaghetti „na spróbowanie” oraz 4 ogromne pizze.
- No to smacznego! – powiedziała mama. – Częstujcie się. 

6 komentarzy:

  1. Powiem jedno: chcę widzieć w następnym rozdziale Dana i Natalię razem! <3
    Rozdział jak zwykle spoko, cały czas coś się dzieje ^^
    Znalazłam kilka błędów, ale ci ich nie wytykam, bo ostrzegałaś na początku...
    Czekam na next i życzę weny, xxx
    PS: A i mam małą uwagę ( jednak ): w dialogach raczej nie pisze się "itd.". Lepiej "i tak dalej". Ja piszę tak nawet poza dialogami.... Nie bądź zła za tą uwagę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mówię nie jeśli chodzi o Natalię i Dana :D
      Nie jestem zła, wręcz przeciwnie :)
      Dziękuję bardzo! xx

      Usuń
  2. Właśnie! Zgadzam się, że Natalie i Dan mogliby być razem czy coś w tym stylu. Może dlatego, że Smith zachował się z w jej towarzystwie nieśmiało (ja to tak odebrałam) czyli chyba wpadła mu w oko :D
    Byłam tak zaczytana i wkręciłam się w to, że nie zwracałam uwagi na błędy! No i pies gra tutaj fajną rolę, podoba mi się to :)
    Pozdrawiam, życzę dobrej weny i powodzenia! x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, postaram się, żeby kolejny rozdział pojawił się równie szybko. xx

      Usuń
  3. Od razu jak Natalie została na kolacji, wyobraziłam ją sobie z Danem ;)
    Kto to Hannah, bo nie kojarzę? :P
    Lekko się czyta, rozdział jest cudowny.
    Życzę miłego pisania, oby rozdział jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń