Dziewczyna zgłodniała, więc postanowiła
coś przekąsić. Idąc w stronę nadal obsługującego grill Eda, wyjęła z kieszeni
telefon. Zegarek wskazywał 01:06. Czas nadzwyczajnie szybko płynął.
- Cześć, cześć. Co masz dobrego dla
mnie? – zapytała z uśmiechem Iwo chłopaka.
- Poleciłbym ci w sumie wszystko. Ręczę,
że cokolwiek wybierzesz, będzie smakowało wyśmienicie. Sam przygotowałem każdą
potrawę – rzekł z dumą wypisaną na twarzy.
- To poproszę jakiś potężny kawał mięcha.
- Dla solenizantki wszystko. Swoją
drogą, wszystkiego najlepszego – uśmiechnął się nakładając koleżance jedzenie
na talerzyk.
- Dziękuję ci bardzo. Za życzenia i za
jedzonko. Daj mi też trochę sałatki, trzeba trzymać linię – wyszczerzyła zęby
dziewczyna, klepiąc się po brzuchu.
- Robi się!
Iwona podziękowała i odeszła. Usiadła
przy stole i zaczęła pałaszować. Pierwszy raz od dawna smakowało jej mięso z
grilla.
Ten Eddy, to jednak ma rękę do
gotowania, pomyślała.
- Smacznego – Iv usłyszała za sobą głos
Dana.
- Dzięki – odpowiedziała z ustami
pełnymi jedzenia
Iwo dokończyła pałaszować w zaskakująco
szybkim tempie.
Oczywiście musiałam się znowu ubrudzić,
jem jak prosię, pomyślała patrząc na swoje dłonie.
- Podasz mi chusteczki? Są w mojej
torebce – poprosiła.
- Nie ma problemu, już szukam.
Chłopak zaczął przeczesywać torbę Iwony.
Wyciągnął wszystko na ławkę. Jego uwagę przyciągnęło kilka rysunków.
- OK, znalazłem! Proszę – chłopak podał
jej paczkę chusteczek. – Swoją drogą bardzo ładne te prace – wskazał głową w
stronę szkiców.
- Dziękuję – powiedziała i wytarła ręce
oraz twarz. – E tam, zwykłe bazgroły – uśmiechnęła się skromnie i zaczęła
pakować wszystko do torebki. - Idę się przejść, muszę spalić te kalorie.
- Chętnie ci potowarzyszę, jeśli nie
masz nic przeciwko.
Iwona tylko skinęła głową, po czym
ruszyli wzdłuż plaży. Przez blisko 10 minut panowała cisza, ale żadne z nich
nie czuło się niezręcznie. Wręcz przeciwnie, oboje jakby delektowali się szumem
fal oraz blaskiem gwiazd i księżyca.
- Może usiądziemy? – zaproponował Dan.
Chłopak rozłożył swoją kurtkę, na której
oboje usiedli.
- Więc jak, zadowolona z imprezy? –
zapytał. – Jakoś nie mogłem wypatrzeć cię w tłumie tańczących, ani oblegających
altany ludzi.
- Tak wyszło – uśmiechnęła się Iv. –
Mimo to, miło spędziłam wieczór.
- Cieszę się, Lizzy włożyła w to
wszystko całe serce, bardzo jej zależało na tym, żebyś dobrze spędziła swoje
urodziny.
- Naprawdę się postarała – rzekła. – I jak tu jej nie kochać?
Gawędzili przez jakiś czas, poruszając
różne tematy. Daniel dużo pytał o zainteresowania Iwo, o to jakiej muzyki
słucha i jakie filmy lubi oglądać. Dziewczyna bardzo go polubiła, uważała, że
jest naprawdę nadzwyczaj miłym i uroczym gościem.
Rozmowę przerwał dzwonek telefonu Iwony.
- Słucham cię – zaakceptowała
połączenie.
- Gdzie ty do cholery jesteś?! –
zapytała zdenerwowana Alice.
- Na plaży, wyluzuj – dziewczyna zaczęła
się śmiać. – Poszłam na spacer z twoim Danem – mrugnęła do towarzysza.
- Jest już późno, ludzie się zbierają,
ja też jestem padnięta…
- Rozumiem, będziemy za piętnaście
minut, chyba wytrzymasz – zapewniła przyjaciółkę Iv i zakończyła połączenie. –
Musimy się zbierać, Al na nas czeka. Rusz swój tyłek – zwróciła się do
niebieskookiego z uśmiechem na twarzy.
Chłopak prychnął niczym niezadowolone
dziecko, wstał i podał jej rękę, żeby mogła się podnieść. Otrzepał kurtkę z
piasku, po czym ruszyli w stronę miejsca imprezy. Znów nie zamienili ze sobą
słowa. Tym razem szli jednak bliżej siebie, a Dan kilka razy delikatnie musnął
swoją dłonią, rękę Iwony, niby przypadkiem.
- Jesteście wreszcie – Alice poderwała
się z ławki i przytuliła Iwo. – Widzisz z kim mnie zostawiłaś? Byłam na niego
skazana przez blisko pół godziny – wyszeptała do ucha przyjaciółce.
Iwona spojrzała na Matta, chłopaka który
był zakochany w Liz od jakiś 2 lat, co w sumie było dosyć słodkie, bo wysyłał
jej kwiaty i ogólnie robił dziwne rzeczy, żeby tylko jej zaimponować. W tamtej
chwili sprawiał wrażenie biednego i zagubionego, takiego absolutnie nie na
miejscu. Dziewczyna miała ochotę go przytulić albo dać lizaka na pocieszenie.
- No – zaczął Dan – to ogarniajcie się
drogie panie, zabieramy się stąd.
Każdy pozbierał swoje rzeczy i udali się
do samochodu. Al ciągle mówiła, opowiadała o tym, co ominęło jej kuzyna i
przyjaciółkę.
Wszyscy się wygodnie rozsiedli, Liz
odpaliła silnik i ruszyli w stronę miasta.
- Co ty tam robisz? – zapytała Iwona i
odwróciła się do tyłu w stronę szeleszczącego czymś Daniela.
- Zabrałem co się dało! – wyszczerzył
zęby i wskazał torby pełne paczek z chipsami i puszek z piwem. – Przecież nie
będziemy siedzieć całą noc o suchym pysku.
- No! W takich chwilach, to ja się nie
wstydzę przyznać, że jesteśmy rodziną Smith – rzuciła z aprobatą Alice i
spojrzała na przyjaciółkę. – No Iv, chyba nie myślisz o powrocie do domu. Jedziemy
do mnie.
- Obiecałam mamie, że wrócę – wymigiwała
się dziewczyna.
- Napisałam jej smsa jakieś 3 godziny
temu, wszystko załatwione.
- Mhm – mruknęła Iwo i lekko się
uśmiechnęła. – To ja i tak nie mam już
nic do gadania.
Al spojrzała na nią, mrugnęła okiem i tylko
wzruszyła ramionami szczerząc zęby.
- Włącz radio, słodziaczku – powiedziała
do przyjaciółki. – Jako, że jesteś solenizantką, możesz wybrać.
Iwona zaczęła szukać jednego ze swoich
krążków w pokrowcach.
- Mam! – z triumfem uniosła płytę, po
czym wsunęła ją do odtwarzacza.
W samochodzie zabrzmiała piosenka „How” zespołu
The Neighbourhood. Dziewczyna nie mogła się od nich uwolnić. Za każdym razem,
kiedy słuchała tego bandu miała ciarki na całym ciele. Czysta perfekcja.
- “How could you question God's
existence when you question God himself…” – cała trójka zaczęła śpiewać.
Po 3 piosenkach śpiewał już tylko Dan.
- Wow Dan, masz boski głos, mówię serio –
pochwaliła go ze szczerym zachwytem Iv.
Chłopak się speszył i uśmiechnął
nieśmiało, a Al strasznie się śmiała.
- O co chodzi? Z czego rżysz? – zaczęła wypytywać
Iwona, co nie tylko sprawiło, że jej przyjaciółka zaczęła się śmiać głośniej, ale
i niebieskookiego doprowadziło do śmiechu.
- Nic nic, nie ważne – wykrztusiła z
siebie Lizzy. – Nie przejmuj się.
Iwo nie mając pojęcia o co chodzi,
spojrzała bezradnie po swoich towarzyszach i nie mówiła już nic, aż do końca
podróży.
Dojechali do domu Alice i weszli do
środka. Iwo od razu ruszyła w stronę łazienki. Doprowadziła się do porządku. Doszła
do wniosku, że w sumie nie wygląda tak źle, więc ograniczyła się do poprawienia
makijażu i rozczesania włosów, korzystając z rzeczy przyjaciółki, po czym udała
się do salonu.
Dan akurat rozpakowywać torby, podniósł
wzrok na Iv, otworzył jedną z puszek piwa i podał je jej.
- Proszę bardzo – uraczył ją uśmiechem.
- Dziękuję – odpowiedziała i wzięła duży
łyk. – Gdzie twoja kuzyneczka?
- Poszła się przebrać, czy coś – rzucił.
– Pomożesz mi?
- Pewnie – rzekła, postawiła piwo na
blat. – Co mam zrobić?
- Skocz po jakieś miski na chipsy, proszę.
- Ok.
Weszła do kuchni i zaczęła przeczesywać
szafki, po znalezieniu 3 misek wróciła do salonu. Liz zdążyła już włączyć
muzykę i rozsiąść się wygodnie na fotelu.
Cała trójka świetnie się bawiła. Pili
piwo, zajadali się chipsami i innymi fast-foodami. Włączyli jakąś komedię, ale żadnego
z nich specjalnie nie zainteresowała, więc skończyli na graniu na Xboxie.
Około 5:30 Al odpadła pierwsza. Zasnęła
na kanapie, kiedy pozostała dwójka kończyła rundę na konsoli. Iwona przykryła
ją kocem i zaczęła zbierać puste puszki do worka, bo Daniela gdzieś wcięło.
Dziewczyna zaniosła śmieci pod drzwi, a
kiedy wróciła zastała Dana malującego swojej kuzynce wąsy na twarzy.
- Naprawdę Dan? Naprawdę? – zaczęła się
śmiać. – To wcale nie było dziecinne.
- Oj nie przesadzaj! – on również
wybuchł śmiechem. – Idziesz ze mną na chmurkę? – mrugnął okiem.
- W sumie, to czemu nie? –
odpowiedziała.
Ogólnie, to nie paliła, ale okazyjnie
zdarzało jej się sięgnąć po papierosa.
Wyszli za dom, usiedli na schodach i
zaczęli palić.
- Ale jestem zmęczona – powiedziała Iwo.
- Uwierz mi, że nie ty jedna –
odpowiedział niebieskooki i spojrzał na towarzyszkę. – Nie dziwię się, że Al
mówiła o tobie tyle dobrych rzeczy. Jesteś naprawdę bardzo w porządku.
- Miło mi – uśmiechnęła się nieśmiało. –
Ty też jesteś całkiem ok – szturchnęła go łokciem w żebra.
- Dobra, zbieramy się do domu, bo zaraz
odpłynę.
Weszli z powrotem do domu, Dan prawie
zabił się wchodząc do środka, co spowodowało kolejną falę śmiechu.
- Zapomniałem życzyć ci wszystkiego
najlepszego – zbliżył się do Iwony. – A więc spełnienia najskrytszych marzeń –
pocałował ją delikatnie w czoło.
- Dź – dziękuję – wydukała.
- Dobranoc – uśmiechnął się i poszedł do
pokoju.
Iv zrobiła to samo. Zajęła pokój dla
gości, na najwyższym piętrze. Na komodzie leżała męska koszulka i szorty
poskładane w kostkę, przygotowane wcześniej przez Liz. Iwona zrzuciła więc z
siebie ubrania, włożyła na siebie T-shirt oraz spodenki i rzuciła się na łóżko.
Zdążyła się tylko zakopać w pościeli, bo od razu zmorzył ją sen.
Jest zbyt świetne.
OdpowiedzUsuń1. Podryw na Dana.
2. Dan pali? :o
3. Ogólnie nie mogę wypisać ani słowa więcej, zatkało mnie.
Czekam na więcej xx
Powiedzmy, że popala, tak sobie wymyśliłam. Dziękuuuję xo
Usuńto muśnięcie dłonią na plaży mnie jakoś tak.. zauroczyło :) powodzenia w dalszym pisaniu:)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że się spodobało. Dziękuję x
UsuńFajne, bardzo fajne :) Tylko czy Iwona mieszka pod kamieniem, czemu nie zna Bastille? :P
OdpowiedzUsuńDziękuję ;). Są osoby, które znają muzykę, ale nie znają członków zespołów, stąd Iwona nie kojarzy chłopców :D
UsuńAaa, i wszystko jasne ;) Powodzenia w dalszym pisaniu!
UsuńDziękuję bardzo! :P
UsuńMuszę Ci powiedzieć, że opowiadanie naprawdę mnie zainteresowało :) Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :)
PS. Jeśli masz czas i chęci zapraszam do siebie: http://stronger-than-i-was.blogspot.com/ :D
Miło mi, naprawdę. Na pewno zajrzę :D
UsuńZapraszam na czwarty rozdział: http://stronger-than-i-was.blogspot.com/2014/02/czwarty.html :D
Usuńświetne opowiadanie :) a moment w którym Dan całuje Iv w czoło... uroczy :) czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo. Miło mi, że się podoba. :D
UsuńSzczerze nie przepadam za fanfikami. Przeważnie drażniły mnie słabym stylem i z lekka infantylnością. Lecz twój jest inny. Cholernie podoba mi się styl, którym się posługujesz. Popracujesz jeszcze nad dialogami, żeby były bardziej swobodne i pasowały do osób, które mówią. Przez ciebie myślę, o tym, żeby napisać swojego fanfika. Masz we mnie wielkiego fana :D . Pozdrawiam xoxo
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że opowiadanie wzbudza pozytywne reakcje! Dziękuję, takie komentarze napędzają do dalszej pracy xx
UsuńKiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńRobię wszystko co w mojej mocy, żeby był dziś :)
Usuń